Nazywam się Anthony Burnside. Urodziłem się w Melbourne, w Australii w rodzinie anglosaskiej, która w większości była wyznania protestanckiego. Moja mama jednak nawróciła się na wiarę katolicką, dlatego odkąd pamiętam w domu zawsze panowała atmosfera głębokiej i prawdziwej wiary. Rodzice od dziecka zaszczepili, zarówno we mnie jak i w moim młodszym rodzeństwie, miłość do Boga i do Jego Kościoła. Uczęszczałem do szkół katolickich i jeszcze jako nastolatek każdej niedzieli uczestniczyłem we Mszy św. Byłem również zaangażowany w młodzieżowy Ruch Obrony Życia. Sytuacja radykalnie się zmieniła, kiedy rozpocząłem studia. Studiując na Uniwersytecie w Melbourne brałem aktywny udział w życiu politycznym. Byłem bardzo ambitny i pragnąłem zostać człowiekiem bogatym, sławnym i wpływowym. Z tego też powodu nosiłem się z zamiarem kandydowania do australijskiego parlamentu. W tym też okresie przeżyłem młodzieńczy bunt kontestując naukę Kościoła, przestałem też regularnie modlić się i uczęszczać na Mszę św.
Po ukończeniu dwóch fakultetów na Uniwersytecie w Melbourne postanowiłem pojechać do Europy. Przez cztery miesiące podróżowałem po krajach moich przodków, a więc po Anglii i Szkocji. Następnie zdecydowałem się pojechać do byłej Jugosławii. W Australii mówiono mi, że jest to piękny kraj, w którym system komunistyczny stworzył jedność, pokój i braterstwo między ludźmi różnych narodowości i wyznań. Wtedy nie wiedziałem, że było to zwykłe kłamstwo propagandy komunistycznej.
Pamiętałem, że moja matka opowiadała nam o Błogosławionej Dziewicy Maryi, która ponoć od 1981 r. ukazywała się sześciu dzieciom w małej wiosce Medjugorje. Śmiałem się i kpiłem, kiedy to mówiła. Byłem przekonany, że objawienia są niemożliwe.
Po przyjeździe na tereny byłej Jugosławii 1989 r. spędziłem trzy dni w Dubrowniku. Opowiadania mojej mamy o objawieniach w Medjugorje sprawiły,że postanowiłem tam pojechać i pobyć najwyżej jeden dzień. Po przyjeździe do Medjugorje byłem bardzo poruszony ogromną ilością młodych ludzi z całego świata, którzy modlili się wspólnie. Wielkie wrażenie wywarła na mnie pobożność Chorwatów i ich miłość do Kościoła Katolickiego. Postanowiłem zostać jeszcze jeden dzień.
Nazajutrz słuchałem kazań i konferencji, które głosili ojcowie Franciszkanie. Mimo iż studiowałem przez wiele lat, niegdy nie słyszałem słów o takiej głębi i mocy ducha. Byłem po prostu tym wszystkim duchowo wstrząśnięty i po raz pierwszy od trzech lat zdecydowałem się pójść do spowiedzi.
Trzeciego dnia poszedłem na wzgórze objawień w Podbrdo. Wspinając się, po raz pierwszy w swoim życiu zacząłem odmawiać różaniec. Kiedy dotarłem na szczyt, podszedłem do krzyża, ukląkłem i najszczerzej, jak tylko potrafiłem zacząłem się modlić. I wtedy stała się rzecz niesamowita: zostałem ogarnięty i napełniony najcudowniejszym skarbem i mocą, jaką człowiek może posiąść, a jest nią miłość Chrystusa i Maryi. Zapłakałem z wielkiej radości. Właśnie wtedy zrozumiałem, że Jezus wzywa mnie do całkowitej zmiany stylu życia, myślenia, wartościowania i postępowania.
Po tym doświadczeniu nie chciałem już zwiedzać Jugosławii, ani wracać do Anglii czy Australii. Po prostu zapragnąłem na dłużej zostać w Medjugorje i pogłębić swoją wiarę. Zrozumiałem, że w tej małej wiejskiej parafii w Medjugorje, Bóg w sposób szczególny działa przez nasze Matkę Maryję. Wtedy też po raz pierwszy odczułem, że jestem powołany przez Chrystusa do kapłaństwa. Zostałem więc w Medjugorje i przyłączyłem się do wspólnoty młodzieży z różnych krajów świata, której duchowość i reguła życia oparta jest na przesłaniach Naszej Pani z Medjugorje. Czy to nie jest znakiem szczególnego Bożego działania, że większość członków naszej wspólnoty wstąpiła do różnych zgromadzeń zakonnych, a wielu chłopców przygotowuje się do kapłaństwa w seminariach duchownych? Po dziewięciu miesiącach pobytu w tej wspólnocie postanowiłem wstąpić do zakonu Ojców Franciszkanów w prowincji Hercegowinie. Ukończyłem nowicjat w pobliskim Humac a teologię studiowałem u Ojców Jezuitów w Zagrzebiu. Za łaskę nawrócenia oraz powołanie do kapłaństwa i życia zakonnego nie przestaję śpiewać hymnu wdzięczności Naszej Pani z Medjugorje, która wciąż mi błogosławi i prowadzi do Swojego Syna.
Również moja rodzina otrzymała wiele łask wyproszonych przez Matkę Bożą. Moja najmłodsza siostra w ciągu kilku ostatnich lat chorowała na białaczkę. Dwa razy była już w stanie agonalnym. Mimo wielu lęków, jakie w tym trudnym momencie rodziły się w naszych sercach, pozostaliśmy wierni Bogu i poprzez modlitwę i post wypraszaliśmy potrzebne łaski dla siostry i dla nas. I stał się cud, moja siostra wróciła do pełnego zdrowia i czuje się dobrze. Pracuje jako katechetka w katolickiej szkole. Moi rodzice stali się aktywnymi członkami grup modlitewnych z Medjugorje w Australii. Wszyscy członkowie mojej rodziny kilkakrotnie byli już w Medjugorje i ostatecznie z wielką radością zaakceptowali decyzję moich zakonnych przełożonych, abym pozostał w Chorwacji i tutaj poświęcił się duszpasterskiej pracy.
Na zawsze pozostanę wdzięczny Naszej Pani z Medjugorje za wszystkie łaski, którymi obdarzyła z taką hojnością moją rodzinę i przyjaciół. Nigdy nie przestanę dziękować Jej za to, że wyprosiła mi u Swego Syna dar powołania do kapłaństwa. W czasie pobytu w Medjugorje spotykałem wielu biskupów i kapłanów ze wszystkich krajów świata. Jeden z nich, Kanadyjczyk powiedział mi, że uwierzył w objawienia w Medjugorje, kiedy, po pielgrzymce, jego parafianie zaczęli pościć dwa razy w tygodniu o chlebie i wodzie. Zobaczył, że modlitwa i post tej grupy ludzi całkowicie przemieniła całą parafię. To był fakt, którego nie mógł zignorować. Po jakimś czasie sam pojechał i od tej pory jest przekonany, że Matka Boża w Medjugorje dokonuje duchowej odnowy milionów ludzi, przez doprowadzenie ich do Chrystusa.
W obecnym świecie szatan najaktywniej działa na polu niszczenia rodziny. W Australii, na przykład, istnieją zorganizowane bractwa, które oddają boską cześć szatanowi, aby przez demoralizację rozkładać małżeństwa i niszczyć rodziny. Również w Europie jest wiele organizacji, których zadaniem jest oszczercza i podstępna walka z wiarą katolicką przez propagowanie magii, ideologii New Age, pornografii, aborcji, antykoncepcji, małżeństw homoseksualnych, rozwodów, wolnych związków itd.
W tej walce z mocami ciemności Jezus daje nam na pomoc swoją Matkę. Jeden z egzorcystów, który przyjechał do Medjugorje powiedział, że Matka Boża jest najsilniejszym egzorcystą świata. Upadek wiary doprowadził do tego, że bardzo dużo ludzi jest uzależnionych od szatana. Egzorcysta ten mówił, że są różne sposoby pomocy ludziom, którzy są niepokojeni przez demony. Radzi, aby z taką osobą, po spowiedzi i Komunii św. udać się przed obraz lub figurę Matki Bożej i razem z nią odmówić różaniec. Niezwykle skuteczna jest adoracja Najświętszego Sakramentu. Osobę niepokojoną przez demony trzeba zachęcić, aby pomimo niechęci i wewnętrznych oporów starała się patrzeć na Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Jezus jest wszechmocny, ale zacznie działać w naszym sercu tylko wtedy, gdy dobrowolnie przyjmiemy Jego miłość. Na koniec chciałbym przytoczyć słowa słynnej stygmatyczki i mistyczki francuskiej Marty Robin, która przez 50 lat nic nie mogła jeść i pić, tylko przyjmowała Chrystusa w Komunii św., co jest faktem naukowo stwierdzonym.
Marta Robin mówiła do filozofa Jean Guittona: "Lucyfer zawsze ma w sobie wściekłość. Ale kiedy pojawia się Matka Boża, nie może nic zdziałać przeciwko Niej. Szatan prawie wszystko potrafi naśladować, ale Matki Bożej nie może naśladować. Nad Nią nie ma władzy. Kiedy Ona się pojawia, aż śmiech bierze na widok natychmiastowego upadku szatana!". Nie można się dziwić, że istnieją ludzie i pewne środowiska, którzy uprzedzając ostateczną decyzję Kościoła w tej sprawie, z wielką gorliwością występują przeciwko Medjugorje. Ostrzegając przed fałszywymi apostołami Pan Jezus powiedział: "Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce (...) A więc: poznacie ich po ich owocach" (Mt 6,16-17,20).
o. Anthony Burnside OFM
tłum. kl. Andrzej Kołaczkowski TChr
Źródło: Czasopismo "Miłujcie się" nr 9-10 1998r.