Jest dokumentacją uzdrowienia 48 l mężczyzny z nałogu narkomanii, który wychowany przez dziadków, w swym dzieciństwie zagubiony, samotny, poszukując sensu życia uzależnił się od heroiny i przez 20 lat pozostawał w nałogu. Ponieważ od momentu uzdrowienia, bohater filmu mieszka w Bośni i Hercegowinie, w miejscowości Medziugorje – ośrodku kultu Matki Boskiej i pielgrzymek, opowieść o nim została zarejestrowana tamże. Celem filmu jest przedstawienie problematyki cudu, nagłego uzdrowienia i zmiany stanu wewnętrznego osoby, u której w ułamku sekundy w trakcie trwania tzw. głodu narkotycznego dokonała się trwała przemiana, mająca skutek także na planie fizycznym. Tłem dla przedstawionego wydarzenia jest pielgrzymka zorganizowanej grupy jadącej autokarem do Medziugorja, osób zmotywowanych do pielgrzymowania w miejsce objawień Matki Boskiej własnymi poszukiwaniami, potrzebujących przeżyć religijnych i uzdrowienia swoich życiowych problemów.
Terminy emisji w TVP info o.Kraków, Ścieżka reportażu :
5.05 wtorek godz. 18.40
9.05 sobota godz. 16.50
11.05 poniedziałek godz.16.50
źródło: Inka B.
czwartek, 30 kwietnia 2009
wtorek, 28 kwietnia 2009
sobota, 25 kwietnia 2009
Orędzie 25 kwietnia 2009 r. (Medziugorje)
Orędzie, 25 kwietnia 2009 r.(Medziugorje)
„Drogie dzieci! Dziś wzywam was wszystkich, byście modlili się o pokój i dawali świadectwo pokoju w waszych rodzinach, tak by pokój stał się skarbem na tej niespokojnej ziemi. Jestem waszą Królową Pokoju i waszą Matką. Pragnę was poprowadzić drogą pokoju, która pochodzi jedynie od Boga. Dlatego módlcie się, módlcie się, módlcie się. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”
zobacz filmik:
poniedziałek, 20 kwietnia 2009
Nagranie z Objawienia Matki Bożej Mirjanie – 2 kwiecień 2009 r. (Medziugorje)
...tego dnia Matka Boża dała następujące orędzie:
Drogie dzieci, w moich słowach jest miłość Boża. Moje dzieci, to jest miłość, która pragnie was przybliżyć do sprawiedliwości i do prawdy. To jest miłość, która pragnie uratować was od złudzenia. Ale wy, moje dzieci, wasze serca pozostają zamknięte, są zatwardziałe i nie odpowiadają na moje macierzyńskie wezwania, nie są szczere. Z macierzyńską miłością modlę się za wami, gdyż pragnę abyście wszyscy zmartwychwstali w moim Synu. Dziękuję wam.
sobota, 18 kwietnia 2009
Pierwsza niedziela po Wielkanocy - Święto Bożego Miłosierdzia
Pan Jezus wyznaczył dzień święta Miłosierdzia Bożego i z tym świętem łączy wielkie łaski i obietnice. W Dzienniczku pokornej służebnicy Bożej, świętej Siostry Faustyny Kowalskiej wyjaśnia, że Święto Miłosierdzia Bożego ma być obchodzone na całym świecie w pierwszą niedziele po Wielkanocy i, że kto w tym dniu przystąpi do spowiedzi świętej i komunii dostąpi darowania wszystkich grzechów nawet tych najcięższych. To święto można porównać do chrztu świętego, jego moc oczyszczenia jest tak podobna jak chrzest. Warto, więc korzystać z tej ofiarowanej łaski, jaką daruje nam sam Bóg.
Zgodnie z życzeniem Pana Jezusa, święto Miłosierdzia Bożego ma być obchodzone w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, co wskazuje na ścisły związek pomiędzy wielkanocną tajemnicą Odkupienia, a tym świętem. Liturgia tego dnia najpełniej wychwala Boga w tajemnicy Jego miłosierdzia. Święto Miłosierdzia ma być nie tylko dniem szczególnej czci Boga w tej tajemnicy, ale także dniem łaski dla wszystkich ludzi, a szczególnie dla grzeszników. Pan Jezus związał bowiem z tym świętem wielkie obietnice. Największą z nich złączył z Komunią świętą, przyjętą w tym dniu - jest to obietnica "zupełnego odpuszczenia win i kar", czyli takiej łaski, jaką otrzymujemy tylko w sakramencie chrztu świętego. Wielkość tego święta polega także na tym, że wszyscy, nawet ci, którzy dopiero w tym dniu się nawracają, mogą uprosić wszelkie łaski, jeśli one są zgodne z wolą Bożą.
Warunki uzyskania łaski odpustu zupełnego win i kar:
- sakramentalna spowiedź (bądź bycie w stanie łaski uświęcającej),
- Komunia święta,
- modlitwa w intencjach Ojca Świętego
- całkowita wolność od przywiązania do jakiegokolwiek grzechu - wykonanie aktu religijnego (należy odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego).
Fragmenty Dzienniczka Św. s. M. Faustyny Kowalskiej na temat Święta Miłosierdzia
Ja pragnę, aby było Miłosierdzia święto. Chcę, aby ten obraz , który wymalujesz pędzlem, żeby był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Ta niedziela ma być świętem Miłosierdzia (Dz. 49)
Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia (Dz. 299)
Proś wiernego sługę mojego, żeby w dniu tym powiedział światu całemu o tym wielkim miłosierdziu moim, że kto w dniu tym przystąpi do Źródła Życia, ten dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar (Dz. 300)
Niedziela, 28.IV.1935. Niedziela Przewodnia, czyli święto Miłosierdzia Pańskiego, zakończenie Jubileuszu Odkupienia. Kiedyśmy poszły na tę uroczystość, serce mi biło z radości, że te dwie uroczystości z sobą są tak ściśle złączone. Prosiłam Boga o miłosierdzie dla dusz grzesznych. Kiedy się kończyło nabożeństwo i kapłan wziął Przenajświętszy Sakrament, aby udzielić błogosławieństwa, wtem ujrzałam Pana Jezusa w takiej postaci, jako jest na tym obrazie. Udzielił Pan błogosławieństwa i promienie te rozeszły się na cały świat. Wtem ujrzałam jasność niedostępną na kształt mieszkania kryształowego, utkanego z fal jasności nieprzystępnej żadnemu stworzeniu ani duchowi. Do tej jasności trzy drzwi - i w tej chwili wszedł Jezus w takiej postaci, jako jest na tym obrazie, do onej jasności - w drzwi drugie, do wnętrza jedności. Jest to Jedność Troista, która jest niepojęta, nieskończoność. Wtem usłyszałam głos - Święto to wyszło z wnętrzności miłosierdzia mojego i jest zatwierdzone w głębokościach zmiłowań moich. Wszelka dusza wierząca i ufająca miłosierdziu mojemu dostąpi go - Cieszyłam się niezmiernie dobrocią i wielkością Boga swego. (Dz. 420)
Nie znajdzie żadna dusza usprawiedliwienia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia mojego i dlatego pierwsza niedziela po Wielkanocy ma być świętem Miłosierdzia, a kapłani mają w dniu tym mówić duszom o tym wielkim i niezgłębionym miłosierdziu moim (Dz. 570)
Córko moja, mów światu całemu o niepojętym miłosierdziu moim. Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W tym dniu owarte są wnętrzności miłosierdzia mojego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar; w tym dniu otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do mnie żadna dusza chociażby grzechy jej były jako szkarłat. Miłosierdzie moje jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki ani anielski. Wszystko co istnieje wyszło z wnętrzności miłosierdzia mojego. Każda dusza w stosunku do Mnie rozważać będzie przez wieczność całą miłość i miłosierdzie Moje. Święto miłosierdzia wyszło z wnętrzności moich, pragnę, aby uroczyście obchodzone było w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Nie zazna ludzkość spokoju, dopokąd nie zwróci się do źródła miłosierdzia mojego (Dz. 699)
Dusze giną mimo mojej gorzkiej męki. Daję im ostatnią deskę ratunku, to jest święto Miłosierdzia mojego. Jeżeli nie uwielbią miłosierdzia mojego, zginą na wieki. Sekretarko mojego miłosierdzia pisz, mów duszom o tym wielkim miłosierdziu moim, bo bliski jest dzień straszliwy, dzień mojej sprawiedliwości. (Dz. 965)
Pragnę udzielić odpustu zupełnego duszom które przystąpią do spowiedzi i Komunii św. w to święto Miłosierdzia mojego (Dz. 1109)
Córko Moja, powiedz, że święto Miłosierdzia mojego wyszło z wnętrzności [moich] dla pociechy świata całego. (Dz. 1517)
Ja pragnę, aby było Miłosierdzia święto. Chcę, aby ten obraz , który wymalujesz pędzlem, żeby był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Ta niedziela ma być świętem Miłosierdzia (Dz. 49)
Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia (Dz. 299)
Proś wiernego sługę mojego, żeby w dniu tym powiedział światu całemu o tym wielkim miłosierdziu moim, że kto w dniu tym przystąpi do Źródła Życia, ten dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar (Dz. 300)
Niedziela, 28.IV.1935. Niedziela Przewodnia, czyli święto Miłosierdzia Pańskiego, zakończenie Jubileuszu Odkupienia. Kiedyśmy poszły na tę uroczystość, serce mi biło z radości, że te dwie uroczystości z sobą są tak ściśle złączone. Prosiłam Boga o miłosierdzie dla dusz grzesznych. Kiedy się kończyło nabożeństwo i kapłan wziął Przenajświętszy Sakrament, aby udzielić błogosławieństwa, wtem ujrzałam Pana Jezusa w takiej postaci, jako jest na tym obrazie. Udzielił Pan błogosławieństwa i promienie te rozeszły się na cały świat. Wtem ujrzałam jasność niedostępną na kształt mieszkania kryształowego, utkanego z fal jasności nieprzystępnej żadnemu stworzeniu ani duchowi. Do tej jasności trzy drzwi - i w tej chwili wszedł Jezus w takiej postaci, jako jest na tym obrazie, do onej jasności - w drzwi drugie, do wnętrza jedności. Jest to Jedność Troista, która jest niepojęta, nieskończoność. Wtem usłyszałam głos - Święto to wyszło z wnętrzności miłosierdzia mojego i jest zatwierdzone w głębokościach zmiłowań moich. Wszelka dusza wierząca i ufająca miłosierdziu mojemu dostąpi go - Cieszyłam się niezmiernie dobrocią i wielkością Boga swego. (Dz. 420)
Nie znajdzie żadna dusza usprawiedliwienia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia mojego i dlatego pierwsza niedziela po Wielkanocy ma być świętem Miłosierdzia, a kapłani mają w dniu tym mówić duszom o tym wielkim i niezgłębionym miłosierdziu moim (Dz. 570)
Córko moja, mów światu całemu o niepojętym miłosierdziu moim. Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W tym dniu owarte są wnętrzności miłosierdzia mojego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar; w tym dniu otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do mnie żadna dusza chociażby grzechy jej były jako szkarłat. Miłosierdzie moje jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki ani anielski. Wszystko co istnieje wyszło z wnętrzności miłosierdzia mojego. Każda dusza w stosunku do Mnie rozważać będzie przez wieczność całą miłość i miłosierdzie Moje. Święto miłosierdzia wyszło z wnętrzności moich, pragnę, aby uroczyście obchodzone było w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Nie zazna ludzkość spokoju, dopokąd nie zwróci się do źródła miłosierdzia mojego (Dz. 699)
Dusze giną mimo mojej gorzkiej męki. Daję im ostatnią deskę ratunku, to jest święto Miłosierdzia mojego. Jeżeli nie uwielbią miłosierdzia mojego, zginą na wieki. Sekretarko mojego miłosierdzia pisz, mów duszom o tym wielkim miłosierdziu moim, bo bliski jest dzień straszliwy, dzień mojej sprawiedliwości. (Dz. 965)
Pragnę udzielić odpustu zupełnego duszom które przystąpią do spowiedzi i Komunii św. w to święto Miłosierdzia mojego (Dz. 1109)
Córko Moja, powiedz, że święto Miłosierdzia mojego wyszło z wnętrzności [moich] dla pociechy świata całego. (Dz. 1517)
czwartek, 16 kwietnia 2009
OFIAROWANIE SIĘ MATCE BOŻEJ Z MEDZIUGORJE
O Matko moja, Matko dobroci, miłości i miłosierdzia, kocham Cię bezgranicznie i ofiaruję się Tobie.Przez Twoją dobroć i miłość, proszę, ratuj mnie. Pragnę być Twoim. Kocham Cię niezmiernie i proszę, byś mnie otaczała Twoją opieką.Całym sercem proszę Cię, Matko dobroci, obdarz mnie Twoją dobrocią, bym przez nią zasłużył na niebo. Proszę Cię, przez Twoją bezgraniczną miłość, pomóż mi kochać każdego człowieka tak, jak Ty kochałaś Jezusa Chrystusa. Proszę Cię również o łaskę, bym mógł być zawsze wierny Tobie. Ofiaruję się Tobie cały i proszę, abyś była ze mną w każdej chwili, ponieważ jesteś pełna łaski. Pragnę o tym nigdy nie zapominać. Gdybym miał kiedykolwiek nieszczęście odwrócić się od Ciebie, proszę, skieruj mnie na powrót ku Tobie.
Amen.
Amen.
poniedziałek, 13 kwietnia 2009
POTRZEBA NAM ZNAKÓW
O objawieniach Maryjnych mówi ks. Rene Laurentin
Jest Ksiądz często proszony o opinię jako ekspert w sprawach różnych objawień Matki Boskiej. Kiedyś powiedział Ksiądz, że obecnie na całym świecie ma miejsce około sto objawień, które mogłyby być uznane za autentyczne. Czy mógłby Ksiądz powiedzieć, dlaczego Bóg posługuje się objawieniami, jeśli uważa się, że nie wnoszą one nic nowego do naszej wiary?
Tak naprawdę nie podawałem żadnej liczby, a objawień było z pewnością więcej, ale niektóre z nich nie są powszechnie znane. Czasem prosi się, aby o nich nie mówić, bo wtedy natychmiast pojawiają się problemy związane z każdym objawieniem. Można powiedzieć, że w dramatycznej sytuacji współczesnego świata uwaga ludzi skupiona jest w sposób szczególny na objawieniach, ale nie ma ich więcej niż dawniej. Kiedyś były one otoczone większą tajemnicą, ponieważ nie wolno było nic publikować na temat objawień, które nie zostały uznane przez Kościół. Teraz zaś jest to dozwolone i nawet nie podlega imprimatur.
Od czasu, gdy Paweł VI usunął z prawa kanonicznego kanon 1399., który pod karą ekskomuniki zabraniał mówienia o nie uznanym objawieniu, mówi się o nich o wiele więcej. Dawniej osoby, które miały objawienia, unikały rozgłaszania tego, a teraz wręcz przeciwnie, w pewien sposób kultywuje się ten dar. Można to porównać do daru modlitwy językami. Przez lata całe nikt zdawał się nie otrzymać tego daru, dopiero od pojawienia się Odnowy w Duchu Świętym wielu chrześcijan zapragnęło modlić się w ten sposób. Były grupy, w których uczono ludzi, jak odkrywać w sobie ten dar lub o niego prosić. Podobne zjawisko dotyczy objawień. Należy jednak unikać przesady, ponieważ, jak mówi Chrystus, Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20). A więc wiara mówi, by zaufać Słowu Boga, a nie czekać na rzeczy nadzwyczajne. Wierzymy w to, czego nie widzimy. Widzenie to pomoc zmysłowa, która jest dana ludziom. Co widzą "widzący"? Zazwyczaj nie widzą Boga a oglądają tylko to, co jest widzialne, a więc Matkę Boską, człowieczeństwo Chrystusa. Kiedy "widzący" z Medziugorja mówili, że zobaczyli niebo, piekło, czyściec, zapytano ich, czy widzieli Boga. "Nie, nie widzieliśmy. Nie widzieliśmy Chrystusa, nie widzieliśmy Matki Boskiej w niebie", a przecież widzą Ją codziennie w objawieniach. Widzieli ludzi szczęśliwych, widzieli szczęście w niebie, to wszystko. A więc objawiono im szczęście nieba, nic więcej. To jest coś zupełnie podstawowego, bo objawienie nie jest większą łaską niż to, że codziennie rano ktoś się modli. Większą łaską jest modlić się co rano, niż widzieć ludzi w sukniach żółtych, różowych i zielonych, którzy spacerują w niebie.
Bóg posługuje się objawieniami, ponieważ zna ludzkie słabości, wie, że człowiek potrzebuje znaków zmysłowych. Ważną zasadą Chrystusa i Kościoła jest prowadzenie nas przez widzialne do niewidzialnego. Są więc znaki normalne, to znaczy sakramenty i Ewangelia, która jest również znakiem widzialnym. Ale są również znaki nadzwyczajne, wyjątkowe, czyli objawienia prywatne. Ale w hierarchii wartości w Kościele nie one są najważniejsze, stanowią pomoc, pobudzenie dane wierze ze względu na słabość ludzką, ze względu również na naszą cywilizację obrazkową. Współcześnie ludzie, nawet dzieci, coraz bardziej żyją tym co widzą, np. telewizją i stają się niezdolni do postrzegania ponadzmysłowego. Matka Boża musi więc objawiać się częściej, aby stanowić "konkurencję" dla telewizji.
Obok objawień, o których Ksiądz mówi, istniały też zapewne objawienia fałszywe. W jaki sposób można odróżnić objawienie prawdziwe od fałszywego? Czy istnieją kryteria, które w tym pomagają?
Nie mogę podać wszystkich kryteriów prawdziwości objawień. Jest ich bardzo wiele. Pierwsze polega na stwierdzeniu, czy jest ono zgodne z wiarą i obyczajem. Jeśli nie jest zgodne, jeśli odbiega od wiary, nie może być brane pod uwagę. Potem bierze się pod uwagę osoby samych "widzących": czy są poważni, godni zaufania, czy są szczerzy i bezinteresowni, czy nie szukają popularności albo pieniędzy. To są kryteria prawdy, szczerości i wiarygodności "widzących". Bierze się również pod uwagę znaki. Pierwszym i najważniejszym są, tak jak w Ewangelii, uzdrowienia, ponieważ Chrystus zasadniczo zrezygnował z innych znaków, np. ze znaków na niebie. Sprawdza je wspólna komisja lekarzy i teologów. Są również tzw. mniejsze znaki, jak np. znak słońca w Fatimie i w Medziugorju, lub przyjemny zapach. Są to znaki trudniejsze do skontrolowania. Wreszcie najistotniejsze kryterium: drzewo poznaje się po owocach. Dobre drzewo nie może rodzić złych owoców.
Do tego dochodzi kryterium normalności i patologii. Kiedy spotykam "widzącego", po pierwsze zadaję sobie pytanie czy to, czego on doznaje, jest normalne czy patologiczne. Z profesorem Joyeux zrobiliśmy pierwsze elektroencefalogramy "widzących" z Medziugorja i dzięki temu można było stwierdzić, że nie znajdują się w jakimś stanie patologicznym, że w czasie ekstazy nie są ani w stanie snu, ani epilepsji. Inne testy dowiodły, że to nie są halucynacje patologiczne. Jest to stan nie zakłócający funkcji organizmu, który odcina "widzących" od świata zewnętrznego, aby połączyć ich ze światem, którego inni nie widzą. Jest więc to stan normalny, a nie jakiś przejaw np. histerii. Ponieważ pierwsi lekarze zajmujący się problemem objawień trafili na przypadki histerii, wyciągnięto stąd wniosek, że wszystkie objawienia są stanami histerii. Ten pogląd jest obecnie nie aktualny.
Kiedy zajmowałem się problemem fałszywych objawień okazało się, że jest ich o wiele mniej niż się na ogół myśli i niż ja sam sądziłem. Fałszywe objawienia często zaczynały się od szczerej i dobrej modlitwy, a potem ulegały wynaturzeniu. Osoby, które ich doświadczały, schodziły na niewłaściwą drogę. Tak było w Ameryce z osobą rzeczywiście pobożną, która jednak pobłądziła. Podobnie w Australii pewien "widzący" był najpierw kimś bardzo gorliwym w modlitwie, ale później wykorzystał objawienie dla własnej sławy i aby móc zmienić żonę, gdy pierwsza mu już nie odpowiadała. Ale niesłusznie byłoby mówić, że mnożą się fałszywe objawienia. Raczej istnieją różne stopnie objawień.
W Polsce mówi się o wizerunku Matki Bożej, który pojawia się na szybie, innym razem Matka Boża pojawiła się na działce i przyciągnęło to tłumy. Czy jest to możliwe?
Trzeba by starannie zbadać każdy przypadek. Ludzie w czasach niepokoju mogą projektować na coś bardzo zwykłego pochodzące z ich wyobraźni oczekiwanie czegoś niezwykłego. Istnieje w człowieku taka tendencja. Trzeba to jednak dokładnie zbadać i nie twierdzić z góry, że to subiektywizm, że to wyobraźnia. We wszystkim co robimy zawsze jest cząstka subiektywności, każde poznanie jest aktem podmiotu, a więc ma charakter subiektywizmu. Oddzielenie subiektywnego od obiektywnego w poznaniu zwykłym, a tym bardziej w poznaniu religijnym jest bardzo trudną pracą. Ludzie albo dają się ponieść tej subiektywności i biorą wyobrażenie za rzeczywistość, albo przeciwnie, uogólniają i mówią, że to tylko wytwór halucynacji. Trzeba odróżnić te dwie rzeczy i ja właśnie próbuję to robić.
Co powinien zrobić chrześcijanin, jeśli usłyszy o objawieniu Matki Bożej albo Jezusa? Czy zawsze trzeba czekać, aż zostanie to uznane przez Kościół? Często trwa to bardzo długo.
Gdybyśmy czekali, aż objawienie zostanie uznane przez Kościół, nigdy by się to nie stało. Gdyby nikt nie przyszedł do groty w Lourdes, nigdy by o tym nie mówiono. Gdyby tłumy nie napływały do Fatimy, dawno by o tym zapomniano i nikt by nie wiedział, że coś takiego istniało. Objawienie może zostać uznane tylko wtedy, kiedy wokół niego gromadzą się ludzie. Kościół uznał wiele objawień dzięki temu, że ludzie mieli zmysł wierzących, "sensus fidelium".
Trzeba być jednak bardzo ostrożnym, bo nawet objawienia autentyczne nie są niezbędne dla wiary. Jeśli ktoś przyjdzie się wyspowiadać i powie: "Proszę księdza, nie wierzę w Lourdes, nie wierzę w Fatimę" ja mu nie powiem: "Nie dam Ci rozgrzeszenia", ponieważ to nie jest grzech. Wiara w objawienia wchodzi w zakres wolności chrześcijańskiej. Można z nich korzystać w sposób mądry i rozważny lub nie, według kryteriów, o których mówiłem i według kryteriów Kościoła.
Są jednak objawienia, których przesłanie jest naglące. Dotyczy to np. Fatimy i wezwania do modlitwy o nawrócenie Rosji. Kiedy niebo kieruje do nas słowa naglące, jest to godne uwagi. Oczywiście nie jest grzechem śmiertelnym niepodążanie za prośbami sformułowanymi w objawieniu. Niemniej jednak, jeśli Matka Boża zadaje sobie trud, aby nam powiedzieć: "Uwaga!" jest to sprawa poważna. Np. w Rwandzie, jeśli mówi, że może zdarzyć się najgorsze i nikt nie odpowiada na to wołanie, to najgorsze się zdarza. Nie jest czymś nienormalnym, lecz przeciwnie - normalnym, że chrześcijan przyciągają objawienia i że próbują oni rozpoznać z ostrożnością i rozwagą przesłanie Matki Boskiej i Chrystusa.
Ostatnio mówi się o posągu Matki Bożej we Włoszech, który płacze krwawymi łzami. Przypomina to bardzo objawienie Matki Bożej z Naju w Korei. Jakie jest przesłanie Matki Bożej z Włoch?
Sprawa tego objawienia została zbadana, wykonano poważne testy, biskup osobiście był przekonany o jego prawdziwości i chciał nie tyle uznać to objawienie oficjalnie, co oddać statuę dla kultu wiernych, ponieważ widział dobre owoce: nawrócenia. Szef policji i trzej policjanci, którzy byli strażnikami w miejscu objawienia nawrócili się, jak również dwaj inni oficerowie. Magistratura włoska jednak sprzeciwiła się temu. Schowali więc statuę w szafie i zapieczętowali. To nie pozwoliło nawet biskupowi na zbadanie problemu. Było to działanie niezgodne z prawem i biskup miał zamiar wnieść skargę, ale dla uniknięcia konfliktu zdecydował się zaczekać. Wreszcie 18 kwietnia 1995 r. posąg został wyjęty z szafy, zlikwidowano pieczęcie, ale jednocześnie powstrzymywano biskupa przed oddaniem statuy do publicznego kultu. Wielkie wrażenie wywarł na nim fakt, że statua przestała płakać odkąd znalazła się w jego prywatnej kaplicy. Tak jak w Korei, kiedy zabrano statuę Julii, przestała płakać, a zaczęła dopiero wtedy, gdy została oddana.
Któregoś dnia biskup poszedł modlić się przed statuą wraz z siostrami zakonnymi, które były w jego siedzibie i w czasie ich modlitwy łzy Matki Bożej znów popłynęły. Było to po raz czternasty. Biskup wziął statuę do rąk i wyraźnie zobaczył krwawe łzy. Bardzo go to poruszyło, gdyż był to istotny dowód prawdziwości objawienia, w które biskup osobiście wierzy. To właśnie dlatego chciał udostępnić statuę wiernym i urządził uroczystą procesję w Wielki Piątek, aby poprowadzić ją do Kościoła św. Augustyna. W momencie, kiedy o tym zadecydował, magistratura położyła pieczęcie.
Pytanie to jest nieco niedyskretne: które spośród tych objawień jest osobiście dla Księdza najważniejsze?
Nie chciałbym o tym mówić, ponieważ nie jestem sędzią. Studiowałem niektóre objawienia bardziej niż inne, niektórym poświęciłem dużą część mego życia, jak np. objawieniu w Lourdes. Jest mi ono bliskie z powodu swej prostoty i dyskrecji. Wiele trudu sprawiało mi zaangażowanie się w Fatimę z powodu jej aspektu apokaliptycznego, portugalskiej specyfiki i złożoności problemu, ale w końcu zgodziłem się. Uznałem, że ta przepowiednia Matki Bożej, która wydawała się całkowicie niewiarygodna dziesięć czy pięć lat temu, w krótkim czasie spełnia się. Koniec prześladowań w Rosji wydawał się niemożliwy, a jednak się dokonał. Polska zresztą mocno w tym uczestniczyła poprzez swoją modlitwę. Kiedy byłem w Polsce w waszym okresie bohaterskim, za życia kardynała Wyszyńskiego, nie od razu zrozumiałem, ale w końcu dotarło do mnie, że działy się tu wielkie rzeczy i że detonatorem, który wysadzi komunizm w powietrze będzie Polska. Wasz kraj dał dowód, że religia nie umrze śmiercią naturalną, jak głosił marksizm. Religia miała zginąć, a tu przeciwnie rozwinęła się pod rządami komunistów. Polska była dość powierzchownie katolicka w roku czterdziestym a bardzo głęboko katolicka w momencie śmierci kardynała Wyszyńskiego i przy wyborze papieża Jana Pawła II. To pierwszy dowód, a drugi to ten, że mówiło się, iż komunizm to zbawienie klasy robotniczej. Tymczasem, kiedy powstał robotniczy związek zawodowy, jego przywódcę wsadzono do więzienia a związek rozwiązano. Był to dowód, że komuniści nie zbawią robotników. Był również dowód feministyczny, tym razem nie pochodzący z Polski. Mówiło się, że wszystkie problemy kobiet w Rosji zostały rozwiązane. A tymczasem pojawił się tam ruch kierowany przez Tatianę Goriczewą - feminizm, który jako model obrał Matkę Bożą.
Co do objawień aktualnych, te z Medziugorja są wspaniałe. To jest miejsce, gdzie spowiada się najwięcej ludzi na świecie. W Lourdes bywało trzydziestu spowiedników naraz i wiele nawróceń. W Medziugorju zaś służy stu pięćdziesięciu spowiedników. Można zauważyć, że tam liczba spowiedzi-nawróceń jest wyjątkowa. Sądzę więc, że Medziugorje przekonuje owocami nadzwyczajnych nawróceń, owocami modlitwy oraz uzdrowieniami. Jest wielu ważnych ekspertów, lekarzy i teologów (np. kardynał von Balthasar), którzy uznają nadprzyrodzoność tych objawień. Jest też wiele autentycznych uzdrowień. Mam całą listę profesorów medycyny, którzy je uznali w taki sam sposób jak w Lourdes.
Czy mógłby Ksiądz wyliczyć najważniejsze punkty przesłań, które Matka Boża kieruje w czasie objawień na całym świecie?
Wcześniej jednak pewna uwaga. W każdym objawieniu sam "widzący" odgrywa pewną rlę - jest swego rodzaju receptorem. Wszystko to, co jest "wlane", ma formę naczynia, "Quidquid recipitur ad modum recipientis recipitu" ("Cokolwiek jest odbierane, zawsze jest odbierane na sposób odbierającego" - przyp. M.O.). Słowa objawień to nie są słowa Ewangelii. "Widzący" może się pomylić, może źle interpretować, może dać domieszkę swego. Moja praca polega m.in. na odróżnieniu tego. Nie można stawiać na tym samym poziomie objawień i Ewangelii.
Jest kilka istotnych kierunków, w których podąża przesłanie objawień: to zaproszenie do powrotu do Boga, o którym zapomniano w naszej cywilizacji. Powrócić do Boga to nawrócić się, zwrócić się do Niego odwracając się od egoizmu, od grzechu. Inne wspólne przesłanie wszystkich objawień to modlitwa i post. Uważam to za niezwykle ważne dla naszej cywilizacji, ponieważ post zniknął z Kościoła i wielu ludzi odkryło go dzięki objawieniom. Jest to wspaniałe dla zdrowia, jeśli pości się regularnie, również dla równowagi psychicznej, dla modlitwy i dla życia duchowego. Drugi powtarzający się element to przesłanie pokoju, zaproszenie do pokoju. Dlatego, że nie dość modliliśmy się, nie dość pościliśmy, nie dość działaliśmy, Matka Boża zaczęła płakać. Tak było w Syrakuzach, gdzie podczas wielkiej uroczystości Papież wytłumaczył, dlaczego Matka Boska zaczęła płakać.
Rozmawiała Mariola Orzepowska
Jest Ksiądz często proszony o opinię jako ekspert w sprawach różnych objawień Matki Boskiej. Kiedyś powiedział Ksiądz, że obecnie na całym świecie ma miejsce około sto objawień, które mogłyby być uznane za autentyczne. Czy mógłby Ksiądz powiedzieć, dlaczego Bóg posługuje się objawieniami, jeśli uważa się, że nie wnoszą one nic nowego do naszej wiary?
Tak naprawdę nie podawałem żadnej liczby, a objawień było z pewnością więcej, ale niektóre z nich nie są powszechnie znane. Czasem prosi się, aby o nich nie mówić, bo wtedy natychmiast pojawiają się problemy związane z każdym objawieniem. Można powiedzieć, że w dramatycznej sytuacji współczesnego świata uwaga ludzi skupiona jest w sposób szczególny na objawieniach, ale nie ma ich więcej niż dawniej. Kiedyś były one otoczone większą tajemnicą, ponieważ nie wolno było nic publikować na temat objawień, które nie zostały uznane przez Kościół. Teraz zaś jest to dozwolone i nawet nie podlega imprimatur.
Od czasu, gdy Paweł VI usunął z prawa kanonicznego kanon 1399., który pod karą ekskomuniki zabraniał mówienia o nie uznanym objawieniu, mówi się o nich o wiele więcej. Dawniej osoby, które miały objawienia, unikały rozgłaszania tego, a teraz wręcz przeciwnie, w pewien sposób kultywuje się ten dar. Można to porównać do daru modlitwy językami. Przez lata całe nikt zdawał się nie otrzymać tego daru, dopiero od pojawienia się Odnowy w Duchu Świętym wielu chrześcijan zapragnęło modlić się w ten sposób. Były grupy, w których uczono ludzi, jak odkrywać w sobie ten dar lub o niego prosić. Podobne zjawisko dotyczy objawień. Należy jednak unikać przesady, ponieważ, jak mówi Chrystus, Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20). A więc wiara mówi, by zaufać Słowu Boga, a nie czekać na rzeczy nadzwyczajne. Wierzymy w to, czego nie widzimy. Widzenie to pomoc zmysłowa, która jest dana ludziom. Co widzą "widzący"? Zazwyczaj nie widzą Boga a oglądają tylko to, co jest widzialne, a więc Matkę Boską, człowieczeństwo Chrystusa. Kiedy "widzący" z Medziugorja mówili, że zobaczyli niebo, piekło, czyściec, zapytano ich, czy widzieli Boga. "Nie, nie widzieliśmy. Nie widzieliśmy Chrystusa, nie widzieliśmy Matki Boskiej w niebie", a przecież widzą Ją codziennie w objawieniach. Widzieli ludzi szczęśliwych, widzieli szczęście w niebie, to wszystko. A więc objawiono im szczęście nieba, nic więcej. To jest coś zupełnie podstawowego, bo objawienie nie jest większą łaską niż to, że codziennie rano ktoś się modli. Większą łaską jest modlić się co rano, niż widzieć ludzi w sukniach żółtych, różowych i zielonych, którzy spacerują w niebie.
Bóg posługuje się objawieniami, ponieważ zna ludzkie słabości, wie, że człowiek potrzebuje znaków zmysłowych. Ważną zasadą Chrystusa i Kościoła jest prowadzenie nas przez widzialne do niewidzialnego. Są więc znaki normalne, to znaczy sakramenty i Ewangelia, która jest również znakiem widzialnym. Ale są również znaki nadzwyczajne, wyjątkowe, czyli objawienia prywatne. Ale w hierarchii wartości w Kościele nie one są najważniejsze, stanowią pomoc, pobudzenie dane wierze ze względu na słabość ludzką, ze względu również na naszą cywilizację obrazkową. Współcześnie ludzie, nawet dzieci, coraz bardziej żyją tym co widzą, np. telewizją i stają się niezdolni do postrzegania ponadzmysłowego. Matka Boża musi więc objawiać się częściej, aby stanowić "konkurencję" dla telewizji.
Obok objawień, o których Ksiądz mówi, istniały też zapewne objawienia fałszywe. W jaki sposób można odróżnić objawienie prawdziwe od fałszywego? Czy istnieją kryteria, które w tym pomagają?
Nie mogę podać wszystkich kryteriów prawdziwości objawień. Jest ich bardzo wiele. Pierwsze polega na stwierdzeniu, czy jest ono zgodne z wiarą i obyczajem. Jeśli nie jest zgodne, jeśli odbiega od wiary, nie może być brane pod uwagę. Potem bierze się pod uwagę osoby samych "widzących": czy są poważni, godni zaufania, czy są szczerzy i bezinteresowni, czy nie szukają popularności albo pieniędzy. To są kryteria prawdy, szczerości i wiarygodności "widzących". Bierze się również pod uwagę znaki. Pierwszym i najważniejszym są, tak jak w Ewangelii, uzdrowienia, ponieważ Chrystus zasadniczo zrezygnował z innych znaków, np. ze znaków na niebie. Sprawdza je wspólna komisja lekarzy i teologów. Są również tzw. mniejsze znaki, jak np. znak słońca w Fatimie i w Medziugorju, lub przyjemny zapach. Są to znaki trudniejsze do skontrolowania. Wreszcie najistotniejsze kryterium: drzewo poznaje się po owocach. Dobre drzewo nie może rodzić złych owoców.
Do tego dochodzi kryterium normalności i patologii. Kiedy spotykam "widzącego", po pierwsze zadaję sobie pytanie czy to, czego on doznaje, jest normalne czy patologiczne. Z profesorem Joyeux zrobiliśmy pierwsze elektroencefalogramy "widzących" z Medziugorja i dzięki temu można było stwierdzić, że nie znajdują się w jakimś stanie patologicznym, że w czasie ekstazy nie są ani w stanie snu, ani epilepsji. Inne testy dowiodły, że to nie są halucynacje patologiczne. Jest to stan nie zakłócający funkcji organizmu, który odcina "widzących" od świata zewnętrznego, aby połączyć ich ze światem, którego inni nie widzą. Jest więc to stan normalny, a nie jakiś przejaw np. histerii. Ponieważ pierwsi lekarze zajmujący się problemem objawień trafili na przypadki histerii, wyciągnięto stąd wniosek, że wszystkie objawienia są stanami histerii. Ten pogląd jest obecnie nie aktualny.
Kiedy zajmowałem się problemem fałszywych objawień okazało się, że jest ich o wiele mniej niż się na ogół myśli i niż ja sam sądziłem. Fałszywe objawienia często zaczynały się od szczerej i dobrej modlitwy, a potem ulegały wynaturzeniu. Osoby, które ich doświadczały, schodziły na niewłaściwą drogę. Tak było w Ameryce z osobą rzeczywiście pobożną, która jednak pobłądziła. Podobnie w Australii pewien "widzący" był najpierw kimś bardzo gorliwym w modlitwie, ale później wykorzystał objawienie dla własnej sławy i aby móc zmienić żonę, gdy pierwsza mu już nie odpowiadała. Ale niesłusznie byłoby mówić, że mnożą się fałszywe objawienia. Raczej istnieją różne stopnie objawień.
W Polsce mówi się o wizerunku Matki Bożej, który pojawia się na szybie, innym razem Matka Boża pojawiła się na działce i przyciągnęło to tłumy. Czy jest to możliwe?
Trzeba by starannie zbadać każdy przypadek. Ludzie w czasach niepokoju mogą projektować na coś bardzo zwykłego pochodzące z ich wyobraźni oczekiwanie czegoś niezwykłego. Istnieje w człowieku taka tendencja. Trzeba to jednak dokładnie zbadać i nie twierdzić z góry, że to subiektywizm, że to wyobraźnia. We wszystkim co robimy zawsze jest cząstka subiektywności, każde poznanie jest aktem podmiotu, a więc ma charakter subiektywizmu. Oddzielenie subiektywnego od obiektywnego w poznaniu zwykłym, a tym bardziej w poznaniu religijnym jest bardzo trudną pracą. Ludzie albo dają się ponieść tej subiektywności i biorą wyobrażenie za rzeczywistość, albo przeciwnie, uogólniają i mówią, że to tylko wytwór halucynacji. Trzeba odróżnić te dwie rzeczy i ja właśnie próbuję to robić.
Co powinien zrobić chrześcijanin, jeśli usłyszy o objawieniu Matki Bożej albo Jezusa? Czy zawsze trzeba czekać, aż zostanie to uznane przez Kościół? Często trwa to bardzo długo.
Gdybyśmy czekali, aż objawienie zostanie uznane przez Kościół, nigdy by się to nie stało. Gdyby nikt nie przyszedł do groty w Lourdes, nigdy by o tym nie mówiono. Gdyby tłumy nie napływały do Fatimy, dawno by o tym zapomniano i nikt by nie wiedział, że coś takiego istniało. Objawienie może zostać uznane tylko wtedy, kiedy wokół niego gromadzą się ludzie. Kościół uznał wiele objawień dzięki temu, że ludzie mieli zmysł wierzących, "sensus fidelium".
Trzeba być jednak bardzo ostrożnym, bo nawet objawienia autentyczne nie są niezbędne dla wiary. Jeśli ktoś przyjdzie się wyspowiadać i powie: "Proszę księdza, nie wierzę w Lourdes, nie wierzę w Fatimę" ja mu nie powiem: "Nie dam Ci rozgrzeszenia", ponieważ to nie jest grzech. Wiara w objawienia wchodzi w zakres wolności chrześcijańskiej. Można z nich korzystać w sposób mądry i rozważny lub nie, według kryteriów, o których mówiłem i według kryteriów Kościoła.
Są jednak objawienia, których przesłanie jest naglące. Dotyczy to np. Fatimy i wezwania do modlitwy o nawrócenie Rosji. Kiedy niebo kieruje do nas słowa naglące, jest to godne uwagi. Oczywiście nie jest grzechem śmiertelnym niepodążanie za prośbami sformułowanymi w objawieniu. Niemniej jednak, jeśli Matka Boża zadaje sobie trud, aby nam powiedzieć: "Uwaga!" jest to sprawa poważna. Np. w Rwandzie, jeśli mówi, że może zdarzyć się najgorsze i nikt nie odpowiada na to wołanie, to najgorsze się zdarza. Nie jest czymś nienormalnym, lecz przeciwnie - normalnym, że chrześcijan przyciągają objawienia i że próbują oni rozpoznać z ostrożnością i rozwagą przesłanie Matki Boskiej i Chrystusa.
Ostatnio mówi się o posągu Matki Bożej we Włoszech, który płacze krwawymi łzami. Przypomina to bardzo objawienie Matki Bożej z Naju w Korei. Jakie jest przesłanie Matki Bożej z Włoch?
Sprawa tego objawienia została zbadana, wykonano poważne testy, biskup osobiście był przekonany o jego prawdziwości i chciał nie tyle uznać to objawienie oficjalnie, co oddać statuę dla kultu wiernych, ponieważ widział dobre owoce: nawrócenia. Szef policji i trzej policjanci, którzy byli strażnikami w miejscu objawienia nawrócili się, jak również dwaj inni oficerowie. Magistratura włoska jednak sprzeciwiła się temu. Schowali więc statuę w szafie i zapieczętowali. To nie pozwoliło nawet biskupowi na zbadanie problemu. Było to działanie niezgodne z prawem i biskup miał zamiar wnieść skargę, ale dla uniknięcia konfliktu zdecydował się zaczekać. Wreszcie 18 kwietnia 1995 r. posąg został wyjęty z szafy, zlikwidowano pieczęcie, ale jednocześnie powstrzymywano biskupa przed oddaniem statuy do publicznego kultu. Wielkie wrażenie wywarł na nim fakt, że statua przestała płakać odkąd znalazła się w jego prywatnej kaplicy. Tak jak w Korei, kiedy zabrano statuę Julii, przestała płakać, a zaczęła dopiero wtedy, gdy została oddana.
Któregoś dnia biskup poszedł modlić się przed statuą wraz z siostrami zakonnymi, które były w jego siedzibie i w czasie ich modlitwy łzy Matki Bożej znów popłynęły. Było to po raz czternasty. Biskup wziął statuę do rąk i wyraźnie zobaczył krwawe łzy. Bardzo go to poruszyło, gdyż był to istotny dowód prawdziwości objawienia, w które biskup osobiście wierzy. To właśnie dlatego chciał udostępnić statuę wiernym i urządził uroczystą procesję w Wielki Piątek, aby poprowadzić ją do Kościoła św. Augustyna. W momencie, kiedy o tym zadecydował, magistratura położyła pieczęcie.
Pytanie to jest nieco niedyskretne: które spośród tych objawień jest osobiście dla Księdza najważniejsze?
Nie chciałbym o tym mówić, ponieważ nie jestem sędzią. Studiowałem niektóre objawienia bardziej niż inne, niektórym poświęciłem dużą część mego życia, jak np. objawieniu w Lourdes. Jest mi ono bliskie z powodu swej prostoty i dyskrecji. Wiele trudu sprawiało mi zaangażowanie się w Fatimę z powodu jej aspektu apokaliptycznego, portugalskiej specyfiki i złożoności problemu, ale w końcu zgodziłem się. Uznałem, że ta przepowiednia Matki Bożej, która wydawała się całkowicie niewiarygodna dziesięć czy pięć lat temu, w krótkim czasie spełnia się. Koniec prześladowań w Rosji wydawał się niemożliwy, a jednak się dokonał. Polska zresztą mocno w tym uczestniczyła poprzez swoją modlitwę. Kiedy byłem w Polsce w waszym okresie bohaterskim, za życia kardynała Wyszyńskiego, nie od razu zrozumiałem, ale w końcu dotarło do mnie, że działy się tu wielkie rzeczy i że detonatorem, który wysadzi komunizm w powietrze będzie Polska. Wasz kraj dał dowód, że religia nie umrze śmiercią naturalną, jak głosił marksizm. Religia miała zginąć, a tu przeciwnie rozwinęła się pod rządami komunistów. Polska była dość powierzchownie katolicka w roku czterdziestym a bardzo głęboko katolicka w momencie śmierci kardynała Wyszyńskiego i przy wyborze papieża Jana Pawła II. To pierwszy dowód, a drugi to ten, że mówiło się, iż komunizm to zbawienie klasy robotniczej. Tymczasem, kiedy powstał robotniczy związek zawodowy, jego przywódcę wsadzono do więzienia a związek rozwiązano. Był to dowód, że komuniści nie zbawią robotników. Był również dowód feministyczny, tym razem nie pochodzący z Polski. Mówiło się, że wszystkie problemy kobiet w Rosji zostały rozwiązane. A tymczasem pojawił się tam ruch kierowany przez Tatianę Goriczewą - feminizm, który jako model obrał Matkę Bożą.
Co do objawień aktualnych, te z Medziugorja są wspaniałe. To jest miejsce, gdzie spowiada się najwięcej ludzi na świecie. W Lourdes bywało trzydziestu spowiedników naraz i wiele nawróceń. W Medziugorju zaś służy stu pięćdziesięciu spowiedników. Można zauważyć, że tam liczba spowiedzi-nawróceń jest wyjątkowa. Sądzę więc, że Medziugorje przekonuje owocami nadzwyczajnych nawróceń, owocami modlitwy oraz uzdrowieniami. Jest wielu ważnych ekspertów, lekarzy i teologów (np. kardynał von Balthasar), którzy uznają nadprzyrodzoność tych objawień. Jest też wiele autentycznych uzdrowień. Mam całą listę profesorów medycyny, którzy je uznali w taki sam sposób jak w Lourdes.
Czy mógłby Ksiądz wyliczyć najważniejsze punkty przesłań, które Matka Boża kieruje w czasie objawień na całym świecie?
Wcześniej jednak pewna uwaga. W każdym objawieniu sam "widzący" odgrywa pewną rlę - jest swego rodzaju receptorem. Wszystko to, co jest "wlane", ma formę naczynia, "Quidquid recipitur ad modum recipientis recipitu" ("Cokolwiek jest odbierane, zawsze jest odbierane na sposób odbierającego" - przyp. M.O.). Słowa objawień to nie są słowa Ewangelii. "Widzący" może się pomylić, może źle interpretować, może dać domieszkę swego. Moja praca polega m.in. na odróżnieniu tego. Nie można stawiać na tym samym poziomie objawień i Ewangelii.
Jest kilka istotnych kierunków, w których podąża przesłanie objawień: to zaproszenie do powrotu do Boga, o którym zapomniano w naszej cywilizacji. Powrócić do Boga to nawrócić się, zwrócić się do Niego odwracając się od egoizmu, od grzechu. Inne wspólne przesłanie wszystkich objawień to modlitwa i post. Uważam to za niezwykle ważne dla naszej cywilizacji, ponieważ post zniknął z Kościoła i wielu ludzi odkryło go dzięki objawieniom. Jest to wspaniałe dla zdrowia, jeśli pości się regularnie, również dla równowagi psychicznej, dla modlitwy i dla życia duchowego. Drugi powtarzający się element to przesłanie pokoju, zaproszenie do pokoju. Dlatego, że nie dość modliliśmy się, nie dość pościliśmy, nie dość działaliśmy, Matka Boża zaczęła płakać. Tak było w Syrakuzach, gdzie podczas wielkiej uroczystości Papież wytłumaczył, dlaczego Matka Boska zaczęła płakać.
Rozmawiała Mariola Orzepowska
źródło: http://www.opoka.org.pl/
sobota, 11 kwietnia 2009
Zmartwychwstanie Pana Jezusa
Zmartwychwstanie Pana Jezusa A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: "Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono". Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych. Uczniowie zatem powrócili znowu do siebie. Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa - jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: "Niewiasto, czemu płaczesz?" Odpowiedziała im: "Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono". Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: "Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?" Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: "Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę". Jezus rzekł do niej: "Mario!" A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: "Rabbuni", to znaczy: Nauczycielu! Rzekł do niej Jezus: "Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: "Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego"". Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: "Widziałam Pana i to mi powiedział". J 20,1-18
Nie ma Go tu, zmartwychwstał, jak powiedział. ...(Łk 24,6)
Nie ma Go tu, zmartwychwstał, jak powiedział. ...(Łk 24,6)
piątek, 10 kwietnia 2009
Bo nie ma większej miłości niż ta gdy ktoś życie oddaje bym ja mógł żyć. ...
EWANGELIA WEDŁUG ŚW. JANA:
"A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, z a Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydowski”. Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówił do Piłata: „Nie pisz: Król żydowski, ale że On powiedział: Jestem królem żydowskim”. Odparł Piłat: „Com napisał, napisałem”.
Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili, więc między sobą: „Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć”. Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie moje szaty, a los rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili żołnierze.
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: „Pragnę”. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono, więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: „Wykonało się!” I skłoniwszy głowę wyzionął ducha." (Jn 19, 17-30)
"A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, z a Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydowski”. Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówił do Piłata: „Nie pisz: Król żydowski, ale że On powiedział: Jestem królem żydowskim”. Odparł Piłat: „Com napisał, napisałem”.
Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili, więc między sobą: „Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć”. Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie moje szaty, a los rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili żołnierze.
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: „Pragnę”. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono, więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: „Wykonało się!” I skłoniwszy głowę wyzionął ducha." (Jn 19, 17-30)
piątek, 3 kwietnia 2009
Orędzie dla Mirjany 2.04.2009 (Medziugorje)
Orędzie dla Mirjany 2.04.2009 (Medziugorje)
Drogie dzieci, w moich słowach jest miłość Boża. Moje dzieci, to jest miłość, która pragnie was przybliżyć do sprawiedliwości i do prawdy. To jest miłość, która pragnie uratować was od złudzenia. Ale wy, moje dzieci, wasze serca pozostają zamknięte, są zatwardziałe i nie odpowiadają na moje macierzyńskie wezwania, nie są szczere. Z macierzyńską miłością modlę się za wami, gdyż pragnę abyście wszyscy zmartwychwstali w moim Synu. Dziękuję wam.
Nagranie z 2 kwietnia 2009r.
Nagranie z objawienia 18.o3.2009r.
czwartek, 2 kwietnia 2009
Ojcze Święty - PAMIĘTAMY
Modlitwa o beatyfikację Jana Pawła II
Boże w Trójcy Przenajświętszej, dziękujemy Ci za to, że dałeś Kościołowi Papieża Jana Pawła II, w którym zajaśniała Twoja ojcowska dobroć,chwała krzyża Chrystusa i piękno Ducha miłości.On, zawierzając całkowicie Twojemu miłosierdziu i matczynemu wstawiennictwu Maryi,ukazał nam żywy obraz Jezusa Dobrego Pasterza,wskazując świętość, która jest miarą życia chrześcijańskiego,jako drogę dla osiągnięcia wiecznego zjednoczenia z Tobą.Udziel nam, za jego przyczyną, zgodnie z Twoją wolą, tej łaski,o którą prosimy z nadzieją,że Twój Sługa Papież Jan Paweł II,zostanie rychło włączony w poczet Twoich świętych. Amen.
Boże w Trójcy Przenajświętszej, dziękujemy Ci za to, że dałeś Kościołowi Papieża Jana Pawła II, w którym zajaśniała Twoja ojcowska dobroć,chwała krzyża Chrystusa i piękno Ducha miłości.On, zawierzając całkowicie Twojemu miłosierdziu i matczynemu wstawiennictwu Maryi,ukazał nam żywy obraz Jezusa Dobrego Pasterza,wskazując świętość, która jest miarą życia chrześcijańskiego,jako drogę dla osiągnięcia wiecznego zjednoczenia z Tobą.Udziel nam, za jego przyczyną, zgodnie z Twoją wolą, tej łaski,o którą prosimy z nadzieją,że Twój Sługa Papież Jan Paweł II,zostanie rychło włączony w poczet Twoich świętych. Amen.
Subskrybuj:
Posty (Atom)