Krótka Historia Objawień
Dzień pierwszy
Wspomnianego dnia około godziny osiemnastej dzieci: Ivanka Ivanković, Mirjana Dragićević, Vicka Ivanković, Ivan Dragićević, Ivan Ivanković i Milka Pavlović zobaczyły na miejscu zwanym Podbrdo (na wzgórzu Crnica) piękną młodą kobietę z dzieckiem na ręku. Wtedy nie powiedziała im nic, tylko ręką dawała znaki, aby się zbliżyły. Jednakże dzieci, zaskoczone i przerażone, nie podeszły bliżej, chociaż zaraz pomyślały, że jest to Matka Boża.
Dzień drugi
Następnego dnia, 25 czerwca 1981 r., o tej samej porze, dzieci poszły na miejsce, gdzie poprzedniego dnia objawiła im się Matka Boża, miały bowiem nadzieję, że zobaczą Ją znowu. Nagle rozbłysła światłość i razem z nią ujrzały Panią, ale bez dzieciątka na rękach. Była niewyobrażalnie piękna, radosna i uśmiechnięta, dawała rękami znaki, aby się przybliżyć. Dzieci nabrały odwagi i podeszły do Niej. Zaraz padły na kolana i zaczęły się modlić: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu, a Matka Boża modliła się z nimi, oprócz modlitwy Zdrowaś Maryjo. Po modlitwie rozpoczęła z dziećmi rozmowę. Ivanka zaraz zapytała o swoją matkę, która umarła przed dwoma miesiącami. Mirjana natomiast prosiła Panią o jakiś znak, żeby dzieci nie były posądzone o kłamstwo lub obłęd, co im jużniektórzy zarzucali.
Pani w końcu pożegnała je słowami: "Z Bogiem, anioły moje!" Przedtem na pytanie dzieci, czy zechce im się ukazać ponownie w dniu jutrzejszym, skinęła potwierdzająco głową.
Cała ta scena, według świadectwa dzieci, była nie do opisania. Tego dnia z dzieci, które poprzednio widziały Panią, nie było na Wzgórzu Objawień Ivana Ivankovicia i Milki Pavlović. Zamiast nich przyszła Marija Pavlović i Jakov Ćolo ( czyt. czolo ). Odtąd tym sześciorgu dzieciom Matka Boża ukazuje się codziennie. Natomiast Milka Pavlović i Ivan Ivanković nigdy Jej więcej nie zobaczyli, chociaż póniej przyłączyli się do pozostałych widzących, pragnąc Ją ujrzeć ponownie.
Dzień trzeci
26 czerwca 1981 r. dzieci nie mogły doczekać się tej godziny, kiedy im się Pani ukazywała. Poszły znowu na to samo miejsce, aby się z Nią spotkać. Były bardzo radosne, ale ich radość trochę mieszała się ze strachem z powodu niepewności, co z tego wyniknie. Wbrew wszystkiemu dzieci czuły, że jakaś wewnętrzna siła przyciąga je do Pani.
Gdy znajdowały się jeszcze w drodze, trzy razy błysnęła światłość. Był to dla nich i towarzyszących im ludzi znak, gdzie znajduje się Matka Boża. Tym razem ukazała się nieco wyżej aniżeli w poprzednich dniach. W pewnym momencie na jakiś czas znikła, ale gdy dzieci zaczęły się modlić, pojawiła się znowu, piękna, pogodna, wesoła i uśmiechnięta.
Jeszcze przed wyjściem z domu, za radą starszych kobiet, pewien człowiek z grupy osób, która dzieciom towarzyszyła na miejsce objawienia, zabrał z sobą wodę święconą, żeby dzieci pokropiły nią zjawę i ochroniły się w ten sposób przed szatanem. Gdy były z Panią, Vicka wzięła tę wodę i pokropiła Postać mówiąc: Jeżeli jesteś Maryją, zostań z nami, jeżeli nie jesteś, odejdź od nas!" Matka Boża uśmiechnęła się tylko i została z dziećmi. Wtedy Mirjana zapytała Ją, jak ma na imię, a Ona odpowiedziała: "Jestem Błogosławiona Maryja Dziewica."
W tym samym dniu, podczas schodzenia dzieci z Podbrda, Matka Boża ukazała się jeszcze raz, ale tylko Mariji mówiąc: "Pokój, pokój i tylko pokój". Za Nią był krzyż, płacząc dwa razy powtórzyła: Pokój musi zapanować pomiędzy człowiekiem i Bogiem, a także pomiędzy ludźmi!" To miejsce znajduje się mniej więcej w połowie drogi do miejsca objawień.
Dzień czwarty
27 czerwca 1981 r. Matka Boża ukazała się dzieciom trzy razy. Pytały Ją o różne rzeczy, a Ona odpowiadała. Dla księży przekazała przesłanie: "Niechaj księża głęboko wierzą i niechaj strzegą wiary ludu". Mirjana i Jakov prosili ją ponownie, aby zostawiła jakiś znak, ponieważ zaczęto rozgłaszać, że dzieci są kłamcami i narkomanami. Pani odpowiedziała im na to: "Niczego się nie bójcie".
Na pytanie przed rozstaniem, czy zechce znowu przyjść, Matka Boża skinieniem głowy dała znak potwierdzający. Podczas schodzenia z Podbrda ukazała się jeszcze raz, a następnie rozstała się z dziećmi słowami: "Z Bogiem anioły moje! Idcie w pokoju".
Dzień piąty
28 czerwca 1981 r. jużod świtu ze wszystkich stron zaczął się gromadzić ogromny tłum ludzi. Przed południem zebrało się około piętnaście tysięcy. Tego dnia proboszcz, o. Jozo Zovko, pytał dzieci o wszystko, co widziały podczas kilku poprzednich dni.
O zwykłej porze Matka Boża ponownie się ukazała. Dzieci modliły się razem z Nią, a potem pytały Ją o niektóre sprawy. Vicka np. zapytała: "Pani moja, czego oczekujesz od nas?" i Pani moja, czego oczekujesz od księży?", a Ona odpowiedziała: "Niechaj się lud modli i głęboko wierzy!", a księży wezwała, aby głęboko wierzyli, i aby innych utwierdzali w wierze.
W tym dniu Matka Boża więcej razy przychodziła i odchodziła. Przy jednej okazji zapytały Ją dzieci, dlaczego nie mogłaby się ukazywać w kościele, gdzie mogliby Ją widzieć wszyscy ludzie. Ona odpowiedziała: "Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli".
Chociaż dzień był parny, a ludzi z różnymi pytaniami zebrało się mnóstwo, dzieci czuły się jak w raju.
Dzień szósty
29 czerwca dzieci zostały zawiezione do Mostaru na badania lekarskie i po ich zakończeniu uznane za zdrowe. Główna lekarka oświadczyła: Dzieci nie są nienormalne, ale nienormalny jest ten, kto je tutaj przyprowadził".
Ludzi na Górze Objawień było tego dnia więcej niż zwykle. Gdy tylko dzieci przyszły na zwykłe miejsce i zaczęły się modlić, Matka Boża zaraz im się pokazała. Przy tej okazji wezwała wszystkich ludzi do wiary: "Niechaj lud głęboko wierzy i niczego się nie boi!"
Tego samego dnia lekarka, która towarzyszyła dzieciom i obserwowała je w czasie objawienia, poprosiła, czy by nie mogła dotknąć Matki Bożej. Kiedy za pośrednictwem dzieci swoją ręką uchwyciła Jej ramię, uczuła jakieś dreszcze. I ona, będąca agnostykiem, sama przyznała póniej: "Jest tu coś dziwnego".
W tym samym dniu Matka Boża uzdrowiła dziecko Daniela Setko ( czyt. szetko ), które przynieśli rodzice, prosząc o jego uzdrowienie. Matka Boża to obiecała, ale pod warunkiem, żeby się rodzice modlili, pościli i głęboko wierzyli. Mały wyzdrowiał.
Dzień siódmy
30 czerwca 1981 r. dwie dziewczyny zaproponowały dzieciom, że zabiorą je autem na wycieczkę, a w rzeczywistości chciały wywieźć je daleko od miejsca objawienia i zatrzymać, dopóki nie przejdzie czas pojawiania się Matki Bożej. Tymczasem, chociaż dzieci znalazły się w dużej odległości od Podbrda, Ona o zwykłej porze objawienia, poprzez jakieś wewnętrzne natchnienie, zażądała żeby wyszły z auta. I gdy wysiadły i pomodliły się, przybyła z Góry Objawień oddalonej o wiele kilometrów na ich spotkanie i razem z nimi odmówiła siedem razy Ojcze nasz. Tak więc podstęp dziewcząt nie udał się.
Wkrótce zabroniono odwiedzania miejsca objawień na wzgórzu Podbrdo. Najpierw zakazano tam chodzić dzieciom, a potem wszystkim ludziom. Matka Boża ukazywała się im jednak nadal w ukrytych miejscach, w ich domach i na polu. Dzieci były już odważniejsze, otwarcie rozmawiały z Matką Bożą i chętnie słuchały Jej rad, napomnień i poleceń. I tak to trwało do 15 stycznia 1982 r.
W tym czasie proboszcz zaczął kierować pielgrzymki do kościoła, żeby uczestniczyły w odmawianiu różańca i w Eucharystii. Dzieci także przychodziły i odmawiały różaniec. Tutaj równieżkilka razy ukazywała się im Matka Boża. Także sam proboszcz, ojciec Jozo Zovko, pewnego razu podczas odmawiania różańca zobaczył Panią, na ten czas przerwał modlitwę i spontanicznie zaczął śpiewać: Piękna jesteś, piękna, Dziewico Maryjo". Cały kościół zauważył, że dzieje się z nim coś niezwykłego. Póniej sam to potwierdził, że wtedy rzeczywiście widział Matkę Bożą. On, który do tej pory był nie tylko sceptyczny, ale i przeciwny rozgłaszaniu objawień, został ich rzecznikiem, co ostatecznie udowodnił, trafiając do więzienia.
Od 15 stycznia 1982 roku dzieci zaczęły mieć widzenia Matki Bożej w jednym pomieszczeniu przylegającym do kościoła parafialnego. Umożliwił im to proboszcz z powodu stałych trudności i niebezpieczeństw. Poprzednio wyraziła na to zgodę Maryja. Od kwietnia 1985 roku dzieci na żądanie biskupa diecezji opuściły pomieszczenie w kościele i zamieniły je na pokoik w domu parafialnym.
Przez cały ten czas, od początku objawień, było tylko pięć dni, kiedy żadne z nich nie widziało Matki Bożej.
Maryja nie pokazywała się stale na tym samym miejscu i nie zawsze wszystkim widzącym równocześnie. Jej objawienie trwało od dwóch minut czasem nawet do godziny. Matka Boża nie zawsze ukazywała się wtedy, kiedy dzieci chciały i prosiły o to. Czasem się w ogóle nie ukazywała. Nieraz dzieci modliły się i czekały, ale Matka Boża w tym momencie nie zjawiała się, tylko póniej, nieoczekiwanie i bez zapowiedzi. Niekiedy ukazywała się nieraz jednym, a drugim nie. Jeżeli nie obiecała, że się pojawi w określonym czasie, nikt nie mógł przewidzieć, czy i kiedy zechce się ukazać. Ukazywała się nie tylko wybranym widzącym, ale i innym ludziom, różniącym się wykształceniem, wiekiem, rasą i zawodem. Wszystko wskazuje na to, że objawienia nie zależą od ludzkiej mocy, czasu, miejsca, pragnienia i modlitwy wizjonerów i ludu, a jedynie od woli Tej, która się objawia.
o. dr Ljudevit Rupcić
Profesor teologii, tłumacz Pisma Świętego na język chorwacki
Historia objawień opowiedziana przez Mirjanę. Mirjana jest jedną z dwóch dziewczyn, które jako pierwsze ujrzały Matkę Bożą…
Tego roku 1981 latem przybyłam do Medjugorie, aby spędzić letnie wakacje, tak jak każdego lata przedtem. 24 czerwca to święto Jana Chrzciciela, dlatego nikt nie pracował na polu. Ivanka i ja zapragnęłyśmy pobyć trochę same. Zrobiłyśmy spacer pieszo do miejsca, które nazywamy dzisiaj Wzgórzem Objawień. W tamtym czasie nie było żadnych domów w pobliżu. Kiedy poczułyśmy sie zmęczone usiadłyśmy u stóp wzgórza. I w tym momencie Ivanka powiedziała “myślę, że Nasza Pani jest na wzgórzu”. Nawet nie spojrzałam, ponieważ dla mnie to było niemożliwe. Ponieważ dorastałyśmy w Jugosławii, w komunizmie, nie miałyśmy wolności wiary tutaj. Wiec nic nie wiedziałam o Lourdes czy Fatimie. Nawet nie wiedziałam, ze Maryja może objawiać się na ziemi. Sposób, w jaki myślałam o Maryi był taki ze Ona jest w niebie a my się do niej modlimy, ponieważ modliliśmy się codziennie wieczór wraz z naszymi rodzicami. Ale oni z nami za dużo nie rozmawiali, bali się.
Wiec, kiedy Ivanka powiedziała do mnie, że myśli, że Maryja jest na wzgórzu ja odpowiedziałam jej w trochę niegrzeczny sposób “Tak, nasza Pani nie ma nic innego do roboty tylko przyjść do nas dwóch” Pozostawiłam ją stojącą i chciałam powrócić do wioski. Ale jak tylko dotarłam do pierwszego domu w wiosce poczułam wewnątrz siebie jakieś wołanie, to było tak intensywne, ze musiałam wrócić. Kiedy dotarłam na miejsce Ivanka wciąż tam była i powiedziała “Spójrz teraz proszę”. I udało mi się dostrzec kobietę w długiej szarej sukni trzymającą maleńkie dziecko na rękach. Wszystko to było dziwne, gdyż nikt nie wchodził na wzgórze a już szczególnie nie w tak długiej sukni i to jeszcze z małym dzieckiem na ręku. Wtedy nawet nie było dróżki, którą mamy teraz wydeptana przez pielgrzymów. W tamtym momencie poczułam wszystkie możliwe emocje w sobie: strach, niezrozumienie, miłość, piękno. I w całym tym moim zmieszaniu przeważyło uczucie chęci ucieczki. Chciałam wrócić do domu. Ale kiedy dotarłam do pierwszych domów wioski poczułam ze muszę powrócić do mojej przyjaciółki. To wewnętrzne wołanie było tak intensywne, że po prostu wróciłam. Wiec tego dnia 24 czerwca była ucieczka bez zbliżenia się do Maryi.
Kiedy wróciłam do domu powiedziałam do babci "myślę ze widziałam Naszą Panią”. Ona mi odpowiedziała "Lepiej weź różaniec do reki idź do swojego pokoju i pozwól Naszej Pani pozostać tam gdzie jest w niebie" i naprawdę całą tamta noc spędziłam na modlitwie gdyż tylko ona mogła przywrócić mi pokój w sercu. Następnego dnia pomagałam moim wujom tak samo jak każdego dnia poprzednio, ale o czasie, kiedy widziałam Maryje dnia poprzedniego znowu poczułam to samo wołanie wewnątrz mnie. Powiedziałam wujom ze muszę iść na wzgórze. Oni poszli ze mną, ponieważ czuli się odpowiedzialni. Kiedy dotarliśmy do stóp wzgórza zobaczyliśmy, że połowa wioski juz tam była, ponieważ z każdym z wizjonerów przybył ktoś jeszcze. Zobaczyliśmy Maryję na tym miejscu, ale była bez dzieciątka, zatem tego dnia 25 czerwca podeszliśmy do Naszej Pani. I w ten sposób zaczęły się nasze codzienne widzenia.
Niebawem zaczęliśmy mieć objawienia na wzgórzu. Jak wam wcześniej powiedziałam był to czas komunizmu w byłej Jugosławii? Policja przyszła od razu i otoczyła wzgórze. Ktokolwiek próbował wspiąć sie na wzgórze mógł skończyć w areszcie. Ale w tych dniach Nasza Pani dała wiele cudów tak, że każdy z wioski mógł coś zobaczyć. Na przykład Krzyż na Gorze Krzyżowej znikał a pojawiała się Maryja w bieli. Można było zobaczyć napis "pokój"(mir) zapisany na niebie. Były także uzdrowienia ciała, zatem ludzie z wioski uwierzyli nam i zaczęli nam pomagać. Z tego powodu (nie jest napisane, dlaczego, chyba chodzi o policje) każdej nocy mięliśmy objawienia w różnych miejscach i tak żeby nie wiedzieli na przód gdzie będziemy. Takie były codzienne objawienia, które miałam aż do Bożego Narodzenia w 1982. Wtedy otrzymałam 10 tajemnice. Nasza Pani powiedziała abym wybrała księdza, któremu wyjawię te tajemnice.
Podczas objawień w czasie Bożego Narodzenia 1982 roku Maryja powiedziała że nie będę mieć już moich codziennych objawień, ale że będą one miały miejsce raz na rok każdego 18 marca tak długo jak będę żyć. Powiedziała też, że będę miała kilka dodatkowych objawień. Te zaczęły sie 2 sierpnia 1987 i wciąż trwają i nie wiem, do kiedy będą trwać. Te, które mają miejsce drugiego każdego miesiąca są także modlitwą za niewierzących. Nasza Pani nigdy nie mówi słowa "niewierzący" nazywa ich tymi, którzy nie poznali jeszcze miłości Boga i Nasza Pani prosi nas o pomoc.
Nie ma na myśli tylko 6 wizjonerów, ale wszystkich tych, którzy obierają Ją, jako Matkę. Ponieważ Maryja mówi, że jesteśmy w stanie zmienić niewierzących, ale tylko przez modlitwę i naszą postawę. Maryja prosi nas, aby umieszczać w naszych modlitwach na pierwszym miejscu prośby za niewierzących. Ponieważ Nasza Pani podkreśla to, że większość złych rzeczy na świecie jak wojna, przestępstwa, aborcja, rozwody, narkotyki pochodzą do niewierzących. Dlatego Nasza Pani mówi że, kiedy modlisz się za nich w rzeczywistości modlisz się za siebie i za własną przyszłość.
Poza modlitwą Matka Boża prosi abyśmy dawali przykład. Nie prosi nas abyśmy prawili kazania, ale chce abyśmy mówili o własnym życiu tak by niewierzący mogli zobaczyć Boga i jego miłość w nas. Chciałabym abyście przyjęli to jak najbardziej poważnie, ponieważ gdybyście mogli, choć raz zobaczyć łzy na twarzy Naszej Pani z powodu niewierzących - jestem pewna żebyście modlili się sie z głębi waszego serca.
Ponieważ Matka Boża mówi, że ten czas to czas podjęcia decyzji i my, którzy nazywamy siebie dziećmi Bożymi i bierzemy za to odpowiedzialność. Kiedy Maryja mówi modlitwę za niewierzących pragnie byśmy robili to na jej sposób. To znaczy czuć do nich miłość po pierwsze akceptować ich, jako własnych braci i siostry, którzy nie mieli tyle szczęścia, co myśmy mieli, że poznaliśmy miłość Boga. I tylko wtedy, gdy będziemy czuć w ten sposób będziemy w stanie modlić się sie za nich. Nigdy nie możemy ich sądzić krytykować albo zmuszać.
Powinniśmy po prostu ich kochać, modlić się za nich i dawać im przykład. Każdy z nas zna jakiegoś niewierzącego, może nawet u kogoś jest taka osoba w rodzinie, w miejscu pracy albo gdzieś blisko naszego domu. Za takiego niewierzącego my bierzemy odpowiedzialność. Taki niewierzący patrzy na nas i nasze życie, na sposób, w jaki się zachowujemy. Pozwólcie, że dam wam taki ładny a nawet zabawny przykład. My wizjonerzy zwykle uczestniczymy w porannej Mszy świętej, ale czasami chcemy iść jeszcze wieczorem, bo chcemy jeszcze raz iść na Msze św. Któregoś razu, kiedy weszłam do kościoła był cały zatłoczony. Ale byłam w stanie zobaczyć trochę wolnego miejsca na jednej z ławek. Ponieważ mam problem z kręgosłupem miałam zamiar usiąść. Kiedy usiadłam wszyscy ludzie, którzy siedzieli na tej ławce zaczęli na mnie krzyczeć. Nie musze tłumaczyć ze to byli włosi. (śmiech) "To jest nasza ławka. Za kogo sie uważasz ? My ja zajęliśmy" itp. Wstałam. Nie powiedziałam ani słowa. Wtedy obok przechodziła Marija i rozpoznała mnie, po tym oni chcieli mi dać całą ławkę (śmiech), ale dlaczego wam to mówię? Otóż wyobraźcie sobie, jeżeli byłabym niewierzącym, który po raz pierwszy wszedłby do Kościoła katolickiego i ci, którzy uważają się za katolików powitaliby mnie w taki sposób. Czy chciałaby później kiedykolwiek wejść do tego kościoła jeszcze raz? I kto poniósłby za to odpowiedzialność? Dlatego Matka Boża mówi, że my katolicy - dzieci Boże mamy wielka odpowiedzialność.
Pani dała każdemu z nas wizjonerów misje/ posłannictwo, za które mamy się modlić. Moim apostolatem jest modlić się sie za niewierzących. Vicka i Jakov modlą się za chorych, Marija za dusze w czyśćcu cierpiące, Ivan za Księzy i młodzież a Ivanka za rodziny. Ale najważniejszym przesłaniem Maryi jest to co Ona ciągle powtarza o Mszy świętej nie tylko w niedziele. Na początku objawień, kiedy byliśmy jeszcze dziećmi Nasza Pani powiedziała do nas, „Jeżeli będziecie mieli do wyboru moje objawienie czy Mszę święta wybierzcie Mszę świętą, ponieważ podczas niej mój Syn jest z wami. " W ciągu tych wszystkich lat Maryja nigdy nie powiedziała; módlcie się sie a ja wam dam.
Ona zawsze mówi módlcie się sie tak abym ja mogła sie za was modlić do mojego Syna. Jezus zawsze jest na pierwszym miejscu. Wielu z pielgrzymów przybywających do Medjugorie wierzy w to, że my wizjonerzy jesteśmy uprzywilejowani. Myślą ze wystarczy nam powiedzieć prośbę a Bóg bardziej wysłucha nas niż ich modlitw. Ale tak nie jest. Ponieważ Maryja nie ma uprzywilejowanych dzieci. Dla niej każdy z was jest taki sam jak ja. Matka Boża z nas korzysta po to by dać przesłanie. Ale Ona wybrała każdego z was. To jest to, co powiedziała drugiego stycznia. Na swój osobisty sposób mówiła bezpośrednio do pielgrzymów. Powiedziała "Drogie dzieci. Zapraszam was. Otwórzcie wasze serca pozwólcie mi wejść abym była w stanie uczynić z was moich apostołów" to oznacza ze my wszyscy mamy taka samą wartość w oczach naszej Matki.
Jeżeli ktoś jednak jest uprzywilejowany, z czego wywnioskowałam patrząc na przesłania Matki Bożej wtedy mówimy o księżach. Ona nigdy nie powiedziała, co oni powinni robić. Zawsze mówi, co my powinniśmy zrobić dla nich. Mówi ze oni nie potrzebują was abyście ich krytykowali czy osądzali. Oni potrzebują waszych modlitw i miłości. Ponieważ Bóg osądzi ich za to, jakimi byli księżmi a was za to jak ich traktowaliście. Matka Boża mówi ze, jeżeli stracicie szacunek do księży stracicie respekt do Kościoła aż w końcu do samego Boga. Podczas każdego objawienia Matka Boża podkreśla wagę kapłaństwa. "Nie zapominajcie modlić się za waszych pasterzy. Ich ręce są pobłogosławione przez mojego Syna”.Tak samo jak Ona nas błogosławi, ale największe błogosławieństwo na ziemi możecie otrzymać przez ręce kapłana. Kiedy oni błogosławią was to mój Syn sam was błogosławi" to, dlatego proszę was, kiedy wrócicie do waszych parafii pokażcie ze byliście w szkole Maryi. Jeżeli wasz ksiądz nie robi tego, co uważacie, że powinien robić nie osadzajcie go i nie krytykujcie wokoło. Lepiej weźcie różaniec do reki i módlcie się sie do drogiego Boga za niego, bo to jest sposób, aby mu pomóc a nie poprzez osądzanie. Ponieważ tylko Bóg ma prawo osadzać i Jego osądzanie jest zupełnie inne niż wasze. W tym świecie, w którym żyjemy jest za dużo osądzania a za mało miłości. Matka Boża pragnie abyśmy byli rozpoznawani poprzez miłość.
Maryja prosi abyśmy powrócili do modlitwy różańcowej w naszych rodzinach. Matka Boża mówi, że nic tak nie jednoczy rodziny jak wspólna modlitwa. Maryja mówi także rodzice mają wielką odpowiedzialność za dzieci, gdyż to i oni mają zasadzić ziarna wiary w sercach swych dzieci. Mogą to zrobić tylko, jeśli się razem modlą. Uczestniczą we Mszy świętej też razem, ponieważ dzieci uczą się przez to, co widzą w swych domach. To, co powinny zobaczyć w swoich rodzicach to to, że Bóg jest na pierwszym miejscu. Oni nie mogą mówić swoim dzieciom o ważności Mszy św. jeżeli dla nich samych Msza święta nie jest na pierwszym miejscu. Nie mogą mówić o ważności modlitwy, jeżeli dzieci nie widzą ich modlących się. Dlatego wielka odpowiedzialność spoczywa na rodzicach, bo dzieci robią to, co widzą.
Nasza Pani prosi nas o post o chlebie i wodzie - w środy i piątki. Nie prosi o post tych, którzy chorują, ci mogą się modlić. Jeśli nigdy nie modliłeś się jak dotąd całym różańcem nigdy dotąd nie pościłeś dwa razy w tygodniu. Zaleciłabym wam abyście to robili tak jak Maryja prosiła nas o to na początku. To, o co prosiła nas abyśmy modlili się było Credo 7X, Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu. Po jakimś czasie poprosiła, aby mówić jeden różaniec dzienne i pościć w piątki. Wtedy po jakimś czasie poprosiła nas abyśmy dodali codziennie druga część różańca, a po pewnym czasie i trzecią część a także post w środy. Wizjonerzy maja nadzieję ze to będzie wszystko (śmiech) To także może być dla was świadectwem - krok po kroku. To jest ważne że pragniecie to zrobić że podajecie Maryi rękę i idziecie z Nią do Jezusa. Ponieważ my możemy posiąść wszystko na tej ziemi, ale jeśli nie mamy pokoju to nie mamy nic. Jedynie dzięki Jezusowi możemy zyskać pokój. To, dlatego Maryja daje nam swoją dłoń po to by przyprowadzić nas do swojego Syna.
Aby to było możliwe Nasza Pani prosi o spowiedź. Maryja mówi ze nie ma na świecie człowieka, który by nie potrzebował spowiedzi, co miesiąc. Nigdy nie wspomniała o kobietach. Jeżeli Jakov byłby tutaj to powiedziałby "tak, Ona nie musi, ponieważ ty musisz chodzić, co tydzień" (śmiech), Jako siostra chciałabym zalecić ci jedną rzecz. Skoro tyle już zrobiłeś dla naszej Niebieskiej Matki, przebyłeś taką długą drogę i nawet tutaj chodząc na Msze św. i spotykając sie z wizjonerami itp. Zrób ten ostateczny krok także. Oczyść się! To, co powiedziała Matka Boża w poniedziałek, ponieważ czyste serce jest w stanie otrzymać dary.. zrób ten definitywny krok - to jest jedynie zalecenie i rada - nie znaczy, że musisz to zrobić.
Maryja prosi, aby Biblia wróciła do naszych domów. Kiedy Maryja daje mi przesłanie nie tłumaczy mi tego. Tak z każdym z was ja też muszę się modlić o zrozumienie, co Bóg chce do mnie powiedzieć. Wierzę, że każdy ma w domu Biblie. Matka Boża prosi, aby otwierać ją codzienne, aby przeczytać kilka zdań nie ważne ile. Żeby Biblia była naprawdę obecna. Matka Boża mówi ze w Biblii są wszystkie odpowiedzi na nasze pytania, jakie mamy. W ten poniedziałek nie możemy powiedzieć czy Nasza Pani była szczęśliwa czy nie.
Powiedziałabym, że była stanowcza. Dała nam to przesłanie i chciałabym zalecić wam nie pozwólcie nikomu komentować waszego posłania dla was. Wytłumaczcie to przesłanie dla siebie, ponieważ Bóg traktuje każdego z nas indywidualnie i bezpośrednio. My nie jesteśmy wszyscy tacy sami. Dlatego wierzę, że każdy z nas znajdzie w tym przesłaniu, co Bóg mówi konkretnie do ciebie. Ja osobiście biorę różaniec modlę się i czytam przesłanie Maryi. Próbuje w nim odnaleźć gdzie ja jestem w tym wszystkim...
źródło: Caritas of Birmingham
Tłumaczenie na język polski: Basia