Nie zrozumielibyśmy znaczenia i naglącego charakteru wezwania do wieczności, gdybyśmy nie wzięli pod uwagę sytuacji współczesnego świata, w którym umacnia się, ateistyczna i materialistyczna koncepcja życia.
W dzisiejszych czasach ludzie niewiele myślą o wieczności. Do tego stopnia, że spora liczba chrześcijan: którzy chodzą na niedzielną Mszę świętą ma poważne wątpliwości co do istnienia życia po śmierci. Ostatnio nie brakowało i takich, którzy — nie mogąc zaprzeczyć oczywistej wizji piekła ukazanej w Ewangelii — usiłowali twierdzić, że piekło jest puste. Ponadto, uderzający jest fakt, że tak impresjonujące milczenie otacza temat życia pozagrobowego w większości kazań i katechez.
Zatem, nic dziwnego, że w tak ważnym punkcie nauki chrześcijańskiej, który dotyka życia wiecznego ludzkich dusz, Matka Boża musiała wkroczyć osobiście, w sposób o wiele obszerniejszy aniżeli w Fatimie, aby przypomnieć nam prawdy ewangeliczne, mówiące o naszym wiecznym przeznaczeniu.
Żyjemy w czasach nacechowanych zaciemnieniem obrazu Boga w sercu człowieka, jakie jeszcze nigdy nie miało miejsca w historii ludzkości. Przyjął się pewien sposób pojmowania życia, według którego człowiek pochodzi od materii i w nią się przemienia. „ Wraz ze śmiercią kończy się wszystko”, mawiał stary zakrystianin w słynnej powieści Bernanosa „ Pamiętnik wiejskiego proboszcza „. W przeszłości taka wizja życia, która stawiała człowieka na tym samym poziomie co zwierzę, była myślą przewijającą się w wąskich kołach libertynów i intelektualistów używających życia. A dziś wpaja się to dzieciom w szkołach, gdzie mówi się w „naukowy” sposób o ich ścisłym pokrewieństwie z szympansem.
Śmierć nadal nas przeraża, ale egzorcyzmujemy ją i ukrywamy. Niemało ludzi żyje i starzeje się, nie wiedząc ani skąd pochodzą, ani dokąd zmierzają. Pochłonięci przez zazębiające się tryby materii, ludzie rodzą się, wzrastają, pracują, walczą, płaczą cierpią, jedzą piją, bawią się, chorują i schodzą ze sceny bez żadnych perspektyw i wśród ogólnej obojętności, tak jakby człowiek był niczym więcej jak tylko garstką pyłu. Cóż nam pozostaje w tak pojmowanej wizji życia, jeśli nie to, żeby złapać zębami jakąś kość, którą daje nam świat, wiedząc że i tak w końcu wszystko okaże się niepotrzebne, bo i tak wszystko się skończy?
Przy wielu okazjach Matka Boża przypomina nam, że naszym przeznaczeniem jest Niebo. Tu na ziemi jesteśmy tylko przechodniami. Przychodzimy od Boga, który stworzył każdego z nas wraz z planem naszego życia. „ Wy nie możecie pojąć — mówi Matka Boża w orędziu, które stało się bardzo słynne — jak wielka jest wasza rola w planie Bożym” (25.01.1987). Życie każdego z nas jest realizacją planu Boga Stwórcy, który wszystkich wzywa na drogę trudną, ale pełną piękna i radości. To droga do świętości — podążając tą drogą, dochodzimy do wiecznej chwały.
Matka Boża widzi, że jesteśmy pogrążeni w cyklu skończoności, w pogoni za rzeczami materialnymi, dążymy do nic nie znaczących celów, zapominając o wieczności, która na nas czeka. Pewnego dnia Królowa Pokoju wyjaśniła parafianom, że Bóg chciał ich doświadczyć w tym, co posiadali, kiedy burze zniszczyły uprawy na polach. Chodzi tu o Bożą pedagogikę, która pragnie oderwać nasze serce od fałszywego bogactwa, abyśmy zaczęli doceniać dobra prawdziwe.
Nasze życie, wyjaśnia Dziewica Maryja, musi być postrzegane w świetle tego, co jest wieczne. Jest ono jak cień, który szybko się rozprasza. Tu na ziemi nie mamy trwałego mieszkania. To chrześcijańska koncepcja życia, pojmowanego jako pielgrzymowanie z czasu do wieczności. Taką właśnie wizję Matka Boża pragnie przywołać do naszych serc. Z pewnością nie czyni tego za pomocą obrazów tak drogich tradycyjnym kazaniom pewnego gatunku, jakimi odmalowywano w ponurych barwach dramat śmierci. Matka Boża wyraża się z niezrównaną delikatnością i wdziękiem, chociaż, kiedy jest to konieczne, nie waha się postawić nas wobec beznadziejnej i straszliwej wizji ognia piekielnego.
A zatem przyrównuje Ona naszą egzystencję do wiosennych kwiatów, które zachwycają świeżością i pięknem ale bardzo szybko przemijają: „Dzieci — przemawia ze wzruszającą czułością — nie zapominajcie, że wasze życie jest przemijające jak wiosenny kwiat, który dziś jest wspaniały, a jutro go nie będzie” (25.03.1988) Matka Boża nigdy nie powiedziała ani jednego słowa, które w jakikolwiek sposób okazywałoby pogardę wobec ludzkiego życia. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie zaprasza nas byśmy zrozumieli poprzez modlitwę całą jego wartość i wielkość. Lecz biada nam, gdybyśmy chcieli przywłaszczyć je sobie i nadużywać życia na drodze zła. Wóczas stałoby się ono nędzną drogą prowadzącą do zguby i śmierci.
Na końcu życia cóż nam pozostanie? Jakimi chcielibyśmy być w chwili śmierci? Jeżeli postawiliśmy wszystko na rzeczy przemijające, na bogactwa, przyjemności, zaszczyty, na to wszystko, co oferuje nam świat, aby odciągnąć nas od Boga, w jakiej sytuacji znajdziemy się w chwili śmierci? Co zabierzemy na tamten świat? Ta chwila czeka nas wszystkich, wtedy nie będzie już można zawrócić, gdyż skończy się czas dany nam do dyspozycji.
Matka Boża wzywa nas do roztropności, prosząc byśmy w porę zdecydowali się na Boga, ponieważ wtedy tylko Jego najsłodsza przyjaźń będzie dla nas niezbędna: „Drogie dzieci, zdecydujcie się poważnie na Boga, bowiem wszystko inne jest przemijające” (25.05.1989).
Do ludzkości, która pogrąża się w głębokim smutku i w piekielnym bagnie ateistycznej i materialistycznej koncepcji życia, przychodzi z Medziugorja jedno z najpotężniejszych orędzi przypominających o wieczności, jakie kiedykolwiek zostało dane na przestrzeni dziejów chrześcijaństwa.(...)
o. Livio Fanzaga (dyrektor włoskiego Radia Maryja)
Źródło: fragment książki „ Dlaczego wierzę Medziugorju”
Wydawnictwo „Królowa Pokoju”