Skąd te szatańskie przeszkody, a nawet naśladowanie objawień, które dostrzeżono w wielu miejscach ukazywania się Matki Bożej? Aby to zrozumieć, sięgnijmy najpierw do Księgi Apokalipsy. Czytamy w niej: „I rozgniewał się Smok na Niewiastę, i odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa, z tymi, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwa Jezusa” (Ap 12, 17).
Wiemy już, że Lucyfer był aniołem światłości. Jego imię oznaczało jutrzenkę. Dopiero po buncie, kiedy odmówił służenia Bogu, stał się aniołem ciemności. Księga Apokalipsy opisuje jego walkę i strącenie na ziemię. Odtąd Lucyfer prowadzi walkę na ziemi, kierując swój gniew przeciw Niewieście i Jej potomstwu.
Wielowiekowa tradycja utożsamia Niewiastę z Apokalipsy oraz z Protoewangelii — tak nazywamy werset piętnasty rozdziału trzeciego Księgi Rodzaju — z Maryją, matką Jezusa z Nazaretu. Czyż to nie znamienne, że Biblia zaczyna się i kończy słowami o Maryi, Tej, która w sposób najbardziej pełny uwierzyła Bogu i znalazła się przez to w samym centrum walki ze złem, walki, którą szatan prowadzi z Bogiem i z całym stworzeniem! Już bodaj na tej podstawie należy stwierdzić, że rola Maryi w planie zbawienia jest szczególna. A podjęła tę rolę Maryja, godząc się na Boże macierzyństwo. Została Matką Odkupiciela. Na mocy zasług Chrystusa „Maryja jest pierwszą wśród odkupionych. Jest też pierwszą spośród wezwanych do chwały” (Pius XII).
Zwycięska Niewiasta z Apokalipsy w sztuce chrześcijańskiej jest ukazywana jako pogromczyni szatana, depcząca głowę węża. Ale w rzeczywistości, również według słów Pisma Świętego, to Jezus, czyli „potomstwo Niewiasty”, miażdży głowę szatanowi. Czytamy w Księdze Rodzaju: „Położę nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę (Bóg wydaje wyrok na węża kusiciela), między twoje potomstwo i jej potomstwo; ona zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz jej piętę”. Tak brzmi tekst hebrajski. Tłumaczenie greckie, nazywane Septuagintą, umieszczało w tym miejscu zaimek męski, czyli dokładne odniesienie do Mesjasza: „On zmiażdży ci głowę”. Natomiast tłumaczenie łacińskie św. Hieronima, zwane Wulgatą, posługiwało się zaimkiem żeńskim: „Ona miażdży ci głowę”, popierając interpretację maryjną. Interpretacja maryjna pojawiła się już wcześniej, u najstarszych Ojców Kościoła, a po raz pierwszy u św. Ireneusza.
Godzi te językowe rozbieżności Sobór Watykański II, nauczając: „Maryja całkowicie poświęciła samą siebie osobie i dziełu Syna swego, pod Jego zwierzchnictwem i wespół z Nim, służąc tajemnicy odkupienia” (Lumen gentium, 56). Ojcowie soborowi dopowiadają, że Bóg nie wybrał Maryi tylko na matkę swego Syna. Zechciał, aby była złączona z Jezusem także w dziele zbawienia. Ukazywanie Dziewicy Maryi, która miażdży głowę węża, wskazuje na dwie prawdy: że uczestniczyła Ona w odkupieniu i że jest pierwszym i najcudowniejszym owocem samego odkupienia. „Maryja nie została czysto biernie przez Boga użyta, lecz z wolną wiarą i posłuszeństwem czynnie współpracowała w dziele zbawienia ludzkiego” — czytamy we wspomnianej encyklice (Lumen gentium, 56).
Historia ludzkości zapewne zakończy się powtórnie tą samą sceną walki, jaka rozegrała się na początku, o czym proroczo świadczy obraz: „Potem wielki znak ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. (...) I inny znak ukazał się na niebie: Oto wielki Smok barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów” (Ap 12, 1-3). Czerwony smok jest „starodawnym wężem, który zwie się diabeł lub szatan”, jak to jest powiedziane w Apokalipsie św. Jana (por. 12, 9). Kobieta jest brzemienna, urodzi syna, a jego imię jest Jezus. Mimo że tą kobietą jest Maryja, to zgodnie ze zwyczajem biblijnym nadawania kilku znaczeń temu samemu obrazowi może on przedstawiać również wspólnotę wiernych. Jaki stąd wniosek? Maryja jest obecna i działa w całej ludzkiej historii. Dla nas istotna, godna naśladowania jest Jej postawa w walce z szatanem, który zawsze próbuje przeszkodzić w realizacji Bożych planów. Przeszkadzał Jej, podobnie przeszkadza każdemu chrześcijaninowi. Jej i naszym zwycięstwem jest przede wszystkim owo fiat ze zwiastowania. Bóg uszanował Jej wolność. „Było zaś wolą Ojca miłosierdzia, aby Wcielenie poprzedziła zgoda Tej, która przeznaczona została na matkę, by w ten sposób, podobnie jak niewiasta przyczyniła się do śmierci, tak również niewiasta przyczyniła się do życia” (Lumen gentium, 56). W konsekwencji Ewa-Maryja naprawia nieposłuszeństwo Ewy, a Chrystus przez swoje posłuszeństwo Ojcu naprawi nieposłuszeństwo Adama.
Można w tym miejscu odwołać się do występujących od wielu lat objawień maryjnych w Medziugorje, gdzie w orędziach pada wiele słów o walce Matki Bożej z szatanem. Co prawda Kościół nie zatwierdził dotąd tych objawień, ale mogą one posłużyć jako dobry przykład walki szatana o ludzkie dusze. Objawiająca się Pani (Gospa) mówi, że stacza obecnie bezwzględną walkę z szatanem, bardzo często powtarza apele o modlitwę, wskazując, że jest to jedyny sposób zwalczenia złego ducha. Jednej z wizjonerek, Mirjanie, w drugim roku objawień ukazał się szatan ubrany w olśniewający strój i grożąc, zażądał: „Musisz wyrzec się Matki Bożej, w przeciwnym przypadku będziesz z nią cierpieć i przeżywać trudności. Jeśli natomiast pójdziesz ze mną, uczynię cię szczęśliwą w miłości i w życiu”.
Słowa objawiającej się Gospy sugerowałyby, że jesteśmy dzisiaj świadkami wydarzeń o charakterze eschatologicznym, że bliski jest Dzień Pański. Wielu teologów analizujących te orędzia podkreśla, że są w nich wątki apokaliptyczne, a konkretnie — zapowiedzi apokaliptycznej katastrofy kończącej istnienie świata, będącej zarazem wymierzeniem sprawiedliwości człowiekowi. Choć nie padło ani raz słowo „kara” jako spełnienie się nieuchronnego zamiaru Bożego, w tajemnicach ukazanych widzącym jest stale mowa o tym, że modlitwą i postem można zapobiec katastrofie, natomiast grzechem i złem przybliża się tragiczny koniec.
Jest również w tych objawieniach mowa, że na ich koniec, jak to przyobiecała Matka Boża w Fatimie, przyjdzie Jej zwycięstwo. Ukaże się wówczas, widzialny dla wszystkich, znak Jej obecności. Według słów Mirjany, zanim zostanie dany ostatni znak ludzkości, poprzedzą go trzy ostrzeżenia zrozumiałe dla całej społeczności świata, co będzie potwierdzeniem objawień i zachętą do nawrócenia świata. Nie wiemy, jaki charakter będzie miał ów znak, Mirjana tego nie wyjaśniła, można się domyślać, jak to wielokrotnie zdarzyło się w Medziugorje, że będzie to znak świetlny. Ostrzeżenia nastąpią w krótkim odstępie czasu, aby były właściwie rozpoznane i przynagliły ludzi do nawrócenia. Według Mirjany, czas zapowiedzianych wydarzeń jest już bliski. W imię tego przeświadczenia Mirjana wzywa ludzkość słowami Pani: „Nawróćcie się jak najprędzej, otwórzcie Bogu wasze serca!”.
Z pewnością przykładami zwycięstw Maryi nad szatanem są w ludzkiej historii objawienia maryjne. Szatan, nie mogąc pogodzić się z nimi, stara się zniszczyć ich owoce, zasiać niepokój o ich prawdziwości. Już św. Augustyn miał powiedzieć, że szatan jest „bożą małpą”. W rozprawie O Trójcy Świętej, w rozdziale poświęconym walce z szatanem pisze on m.in.: „Duchom nieprawości przychodzi stosunkowo łatwo dokonywanie za pomocą elementów atmosferycznych mnóstwa dziwów, podbijających umysł nawet najlepszych jednostek, tkwiących w wizjach materii. Przecież nawet za pomocą elementów czysto ziemskich można drogą wytrawnego szkolenia się i zdobywania umiejętności — wyczyniać na scenach tego rodzaju dziwy, iż nieobeznani z nim widzowie wprost nie uwierzą opowiadaniom o nich. Cóż więc znaczy dla szatana i zastępu jego aniołów wydobywanie na tej samej zasadzie — z pierwiastków materii a za pomocą elementów atmosferycznych — fenomenów zaskakujących, względnie obrazów i fatamorgan zwodzących ludzkie umysły i mamiących nas czy to w snach, czy na jawie, względnie rozbudzających szały”.
Należy wspomnieć, że w trakcie ukazywania się Maryi w Lourdes nastąpiły dziesiątki innych objawień tak przed grotą, jak i w różnych częściach Francji. Ich celem było ośmieszenie Lourdes. Wiele dziewczynek i chłopców utrzymywało, że objawiła się im Najświętsza Panienka. Przychodzili do groty, trzymali w dłoniach świece albo klęczeli nad sadzawką z różańcem w ręku. Nierzadko świadkowie wspominali o ich dziwacznych wygłupach, małpowali to wszystko, co czyniła Bernadeta, m.in. jedli trawę, kopali dołki w ziemi, żeby wypłynęła woda, święcili różańce... sprawiając wrażenie niezbyt świadomych sensu tego, co czynią.
O tych rzekomych objawieniach mówią raporty miejscowej policji, która przesłuchiwała także innych wizjonerów, którzy w pewnym momencie usunęli w cień Bernadetę. Jedną z nich była dwudziestodwuletnia Claire-Marie Cazenave, osoba bardzo religijna i obdarzona bogatą wyobraźnią. Zeznała, że zauważyła „biały kamień i, niemal jednocześnie, sylwetkę kobiety średniego wzrostu, z dzieckiem na lewym ręku; jej uśmiechniętą twarz, falujące włosy, które spadały na ramiona, i coś białego na głowie, przypiętego jakimś grzebieniem; i jeszcze białą suknię”.
Druga, Madeleine Cazaux, czterdziestopięcioletnia mężatka o złej reputacji, uzależniona od alkoholu, tak opisywała swoją wizję: „Zobaczyłam coś na białym kamieniu, jakby dziesięcioletnią dziewczynkę; na głowie miała biały welon zakrywający ramiona, a włosy jej były tak długie, że przesłaniały piersi. Ilekroć przesuwano świecę, ta postać znikała”. Trzecia wizjonerka, Marie Bernard z Carrerebasse, utrzymywała, że ujrzała w grocie grupę składającą się z trzech osób: człowieka z siwą brodą, młodą kobietę i dziecko. Starzec w jednej ręce miał pęk kluczy, drugą zaś podkręcał wąsa. W miasteczku zaczęto mówić, że chodzi tu o Świętą Rodzinę.
Dnia 18 kwietnia 1858 roku podczas objawień, których doznała Bernadeta, służąca mera cierpiała na konwulsje — jak się okazało, i ona coś zobaczyła. Dlatego tego dnia prokurator Dutour, w liście skierowanym do prokuratora generalnego, skarżył się na reakcję duchownych, pisząc: „Nie czyni się nic, by religijność powstrzymać od dalszych związków ze ścieżką, którą już teraz zdąża, wiedziona albo szaleństwem, albo też rozmyślnym szalbierstwem. Mnożą się objawienia, cudów zbyt wiele, by je przedstawić, a kler i mer zdają się zadowalać jedynie ich spisywaniem”.
Ludzie zaszokowani wieloma szczegółami doniesień o tych nowych widzeniach nie dawali wiary słowom Bernadety. Zapanował totalny zamęt. Zaczęto także objawienia Bernadety przypisywać egzaltacji, wybujałej wyobraźni czy też zaburzeniom psychicznym. Cel szatana stał się ewidentny: aby autentyczne wizje i udokumentowane objawienia Matki Bożej pogrążyć pod falą dziwacznych, groteskowych naśladownictw, przyjmowanych entuzjastycznie przez część mieszkańców Lourdes, a przez innych, roztropniejszych, kwitowanych wzruszeniem ramion. Utopienie prawdy w fałszu było prawdziwie szatańskim pomysłem.
Trzeba wspomnieć, że i samą Bernadetę nachodził szatan, aby zniszczyć jej prostą wiarę. Warto wspomnieć, że kiedy umierała w klasztorze w Nevers, w ostatnich godzinach przyszło jej zmagać się z diabłem. W pewnej chwili zdjął ją ogromny lęk, a jedna z opiekujących się nią zakonnic usłyszała jej wyraźne żądanie: „Zostaw mnie, szatanie!”. Niedługo potem odzyskała spokój i zmarła zwycięska.
Podobne zjawisko naśladowania objawień zaobserwowano w Gietrzwałdzie w 1877 roku. Szatan na różne sposoby próbował zdyskredytować te objawienia, posługując się ludzką pychą. W trakcie tych zdarzeń do widzących Matkę Bożą dziewczynek — Justyny Szafryńskiej i Barbary Samulowskiej, dołączyły dwie kobiety z parafii gietrzwałdzkiej, Elżbieta Bilitewska i Katarzyna Wieczorkówna, twierdząc, że im również objawia się Matka Boża. Przez pewien czas obydwie kobiety uchodziły powszechnie za wizjonerki, a ludzie otaczali je szacunkiem i podziwem. Miał im się rzekomo ukazywać także św. Józef. Nawet miejscowy proboszcz, Augustyn Weichsel, sądził, że ich widzenia są prawdziwe, miał bowiem szczególne nabożeństwo do św. Józefa. Oprócz tych dwóch kobiet zgłosiło się do proboszcza w Gietrzwałdzie kilkanaście osób z Warmii i dalszych okolic, nawet z Królestwa, które twierdziły, że również doświadczają objawienia. Powstała jakaś psychoza sprzyjająca stanom ekstatycznym, wizjom i halucynacjom. Niektóre z tych osób były nawet przesłuchiwane protokolarnie. Na szczęście, rzekome wizjonerki zdyskredytowały się, przyznały się także do oszukiwania komisji biskupiej. Z całą pewnością poprzez rzekome objawienia Bilitewskiej i Wieczorkówny szatan próbował odwrócić uwagę wszystkich od prawdziwych objawień, przybierał w tym celu postać Matki Bożej i św. Józefa, starając się wprowadzić zamieszanie w powagę objawień.
Czesław Ryszka "Spotkania z egzorcystami" (Wydawnictwo SALWATOR) -Fragment