piątek, 11 marca 2011

List s. Emmanuel z 15 lutego 2011 r.

15 lutego 2011
Drogie Dzieci Medjugorja!
Niech będzie pochwalony Jezus i Maryja!


1 – 2 lutego 2011 r., Mirjana miała comiesięczne objawienie we Włoszech. Po objawieniu przekazała nam następujące orędzie: zobacz orędzie

Matka Boża pobłogosławiła wszystkich obecnych, ponownie nam podziękowała i zachęciła do modlitwy za księży.

2 – W Egipcie orędzia Gospy nadal są rozpowszechniane. W związku z ostatnimi wydarzeniami nasi przyjaciele modlą się i trwają w pokoju. Powierzają się Temu, który wszystko może i który przygotowuje piękne rzeczy. Odpowiedzialna za Dzieci Medjugorja w Kairze powiedziała mi, żeby tak się modlić: „Jezu, nie zapominaj, że Egipt Cię ochronił, gdy byłeś mały; więc teraz Ty ochroń Egipt!”

Towarzyszmy im w naszej żarliwej modlitwie i niech to „ochroń Egipt” rozszerzy się na Bliskim Wschodzie!

3 – 6 lutego 2011 r. obchodziliśmy trzydziestolecie narodzin dla Nieba Marty Robin. Z tej okazji i w związku z orędziem z 2 lutego otrzymanym na modlitwie oto taki piękny fragment z pism Marty z 29 stycznia 1930 r.:
„Módlmy się: ciągła modlitwa sercem, modlitwa warg od czasu do czasu. Jezus sam nas nauczył formuły Ojcze nasz, tak krótkiej i tak kompletnej.
Nie recytujmy naszej modlitwy, módlmy się nią. To dusza powinna kierować naszymi poruszeniami. To dusza powinna zginać nasze kolana, pochylać nasze ciało, to dusza powinna składać nasze ręce, opuszczać nasze powieki lub zatapiać nasze spojrzenia w Niebie. To dusza wznosząc się ku Bogu z kolei pociąga za sobą całą istotę ludzką.
Modlić się to najważniejsze, najbardziej władcze z naszych zadań! Módlmy się więc i niech wszystkie nasze modlitwy, kantyki, wydobywają się z naszego serca jak płonące strzały miłości! Ofiarujmy nasze cierpienia i nasze poświęcenia, naszą pracę, umartwiajmy się, czyńmy pokutę za misjonarza, za kapłanów, naszych pasterzy, pomagajmy im w ich życiu apostolskim! Kochajmy za tych, którzy walczą. Świętych Obcowanie to wzajemna braterska pomoc ...”
4 - Orędzie z 25 stycznia zostało przyjęte z entuzjazmem przez wszystkich przyjaciół Medjugorja! Trzeba powiedzieć, że Gospa rzadko nam gratuluje z powodu, że jesteśmy otwarci na Jej wezwanie i na miłość Boga! Jako Matka daje orędzie dla wszystkich swych dzieci. Ale wśród Jej dzieci są takie, które Jej słuchają i takie, które Jej nie słuchają. Ona bardzo cierpi z powodu tych, którzy Jej nie słuchają i czyni wszystko, żeby ich przywołać. Ale potrzeba by było także orędzia, żeby dodać otuchy tym, których Ona określa tak wspaniale jako „mnóstwo tych, którzy powiedzieli TAK”. Oby każdy z nas należał do tego błogosławionego „mnóstwa” i wytrwał w tym TAK, jak Ona sama wytrwała w tym TAK, które wypowiedziała w Nazarecie!
Osobiste świadectwo: Gdy w kwietniu 1976 r. Pan Jezus wezwał mnie, żebym całkowicie Mu się poświęciła, odbyłam Godzinę Świętą przed Najświętszym Sakramentem. Bardzo dobrze to sobie przypominam, tak jak by to było wczoraj. Uderzyło mnie wtedy kilka rzeczy, w tym szczególnym czasie pomiędzy Jego bardzo wyraźnym wezwaniem, żeby stać się Jego oblubienicą i moją odpowiedzią (która też miała być wyraźna: albo TAK, albo NIE!).
– Jezus pozostawił mi całkowitą swobodę. Żadnej presji, żadnego „szantażu sentymentalnego”, nawet żadnego nalegania! Z taką samą łatwością mogłam Mu powiedzieć tak lub nie.

– Jezus mówił do mnie jak biedak, a nie jak bogacz, który będzie usiłował oczarowywać mnie pięknymi obietnicami.

– Jezus okazał mi taką miłość, że zrozumiałam, że nikt na świecie nie mógłby mnie kochać tak, jak On mnie kocha.

Więc po minucie pękłam dla Niego i dałam Mu moje Tak. I moje życie zakołysało się. Gdy ponownie myślę o tej minucie ciszy, podczas której Jezus oczekiwał oczekiwał na moją odpowiedź i o tym, z jaką łatwością mogłabym mu powiedzieć „nie”, dziękuję, że wybrałam „tak”! A gdybym powiedziała „nie”?! Nie miałam wówczas pojęcia o planie, jaki On miał dla mojego życia, wiedziałam tylko jedno: że swoje życie przejdę dla Niego i z Nim. I to jedno wypełniało mnie radością. Dzisiaj, po tylu latach, gdy Jego plan dla mojego życia każdego dnia objawia się trochę bardziej, widzę, że to przede wszystkim On tego dnia powiedział „tak”, skoro pozostaje wierny ponad wszelkie wyobrażenie. Moje malutkie „tak”, tak kruche i często tak zanieczyszczone On bierze takim, jakie jest, żeby je przemienić, oddać jako swoje i przedstawić Ojcu.

Gdy widzę dzisiejszy świat, konflikty, rozwody, agonię w rozdzielonych rodzinach, jak bardzo dziękuję mojemu Panu, że tamtego dnia poprosił mnie o tę ofiarę i zadowolił się tym malutkim „tak”, kruchym, lecz szczerym, żeby zaprowadzić mnie do Swojej łodzi... i to jakiej łodzi! Czasami ona nabiera wody, burze silnie nią miotają, lecz ona nie zatonie! Wewnątrz jest Jezus.

Wszystko to jest po to, żeby podzielić się z wami tą pewnością: Powiedzieć Bogu „tak” to najpiękniejsza przygoda, jaką można przeżyć na tej ziemi. Nigdy nie będzie się żałować tego, że powiedziało się Bogu „tak”!


Droga Gospo! Dziękuję za to, że dałaś nam Jezusa, co uczynilibyśmy bez Niego?
Pomóż nam wytrwać w tym „tak”, w szczegółach naszego dnia codziennego!

Siostra Emmanuel +
Źródło: „Enfants de Medjugorje”