Orędzie z 25 listopada 2013.
Drogie dzieci! Dziś wzywam was do modlitwy. Dzieci,
otwórzcie drzwi swojego serca na głęboką modlitwę, modlitwę sercem, a wtedy
Wszechmogący będzie mógł oddziaływać na waszą wolność i zacznie się wasze nawrócenie. Wasza wiara
stanie się mocna, wy zaś całym sercem będziecie mogli powiedzieć: Bóg mój i
wszystko moje. Zrozumiecie, że tutaj na ziemi wszystko jest przemijające.
Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.
Droga rodzino modlitewna,
to
pełne mocy orędzie rzuca światło na cel i sens istnienia naszego ruchu
modlitewnego. Zostało nam podarowane na zakończenie Roku Wiary. Jest
kwintesencją tego wszystkiego co przez ten czas
słyszeliśmy w Kościele. Mówi o
rzeczach ważnych – o naszym nawróceniu i wierze, która czyni cuda. Zostało nam
dane na początku adwentu, nowego roku liturgicznego i stanowi wskazanie jak
prawdziwie przygotować się na przyjście i spotkanie z Panem. Niech w procesie
otwierania się naszego serca i jego
przemiany towarzyszy nam doświadczenie Kościoła. Co dla nas dzisiaj znaczy:
„Otwórzcie drzwi swojego serca...” ?
Kościół stawia przed nami znaną postać, która na sobie mocno
doświadczyła przemiany serca. To Tomasz,
apostoł. Obyśmy i my za świętym Tomaszem
potrafili szczerze wyznać: „ Pan mój i Bóg mój!” (J. 20,28). Nawrócony
apostoł po dotknięciu ran Chrystusa
otworzył wreszcie serce przed Zmartwychwstałym Panem. Jezusowi łatwiej było
wejść do pokoju przez zamknięte drzwi niż dotrzeć do serca apostoła Tomasza. Gdy Jezus powtórnie ukazał się zgromadzonym na modlitwie apostołom, wspólnota modliła się
za Tomasza, a w tym spotkaniu rozpoznajemy owoc modlitwy wspólnotowej. Wiara
Tomasza znajduje swój wyraz w modlitwie, a modlitwa wspólnoty w wierze. Otwarte
serce Tomasza wyznaje wiarę. To spotkanie i to doświadczenie stanie się dla
Tomasza źródłem mocy, która zaowocuje jego męczeńską śmiercią. Przyglądnijmy
się z kolei innemu świadkowi i apostołowi Jezusa – świętemu Franciszkowi z
Asyżu. Podczas spotkania Jezus napełnia serce Franciszka tak wielką miłością,
że od tamtej pory biedaczyna z Asyżu
mógł obdarzać miłością Bożą każdego napotkanego człowieka i wszystko stworzenie. „Bóg mój i wszystko
moje”, powtarzał święty Franciszek. To Ukrzyżowany Jezus otworzył serce
Franciszka, przemieniając je w serce kochające i wrażliwe, darzące łaską i
błogosławieństwem ludzi i stworzenia. Franciszek staje się ikoną Jezusa.
Co
więc dla nas oznaczają słowa Matki Bożej: „ Dzieci, otwórzcie drzwi swojego
serca na głęboką modlitwę, modlitwę sercem... ? Zgodnie z nauczaniem Jezusa to
znaczy, żebyśmy nie modlili się jak poganie. Kościół Święty mówi, że to Duch
Święty modli się w naszym sercu, a więc modlitwa jest darem Bożym, my zaś
powinniśmy otworzyć się na ten dar. To
grzech zamyka nasze serce i czyni je niezdolnym do modlitwy. Chodzi tu
szczególnie o grzech nienawiści i pychy, który sprzeciwia się miłości
Bożej. Modlitwa w takim stanie ducha
jest modlitwą faryzejską, ku własnemu
zadowoleniu. Taka modlitwa nie dociera przed Oblicze Pana, nie dotyka Jego Serca.
Modlitwa płynąca z serca napełnionego nienawiścią jest pozbawiona mocy i nie
może przywołać Bożego imienia, bo Bóg jest miłością. Dlatego przed modlitwą
warto wejrzeć w swoje serce, a za grzechy pychy i braku miłości wzbudzić w
sobie szczery żal. Następnie trzeba wybaczyć wszystkim, którzy w jakikolwiek
sposób nas dotknęli, obrazili, zranili. Trzeba też pokornie prosić o wybaczenie
te osoby, wobec których postąpiliśmy niesprawiedliwie i komu uczyniliśmy choćby
najmniejszą krzywdę. Tylko pokorne i skruszone serce, serce kochające, może
otworzyć się na Boga i jego łaskę. Tylko z otwartego serca może popłynąć modlitwa, która ma moc
nawrócenia.
Istnieją źródła, z których wypływa trująca i zanieczyszczona woda.
Płynąc jako rzeka, na całej swej długości, jest bezużyteczna a wręcz szkodliwa
dla ludzi i zwierząt, czyli istnieje woda nie nadająca się do użytku. Zawiera rozpuszczone minerały i inne
szkodliwe związki. Tworzy się najczęściej już w
podziemnych ciekach wodnych,
które wybijając na powierzchnię już od samego źródła nie nadają się do
wykorzystania. Istnieją też akweny wodne zanieczyszczone z winy człowieka. Znane są przypadki zatrucia
przybrzeżnych wód przez przemysł chemiczny. Z czasem te zanieczyszczenia
powodują całkowitą degradację środowiska.
Podobnie dzieje się z ludzkim sercem. Ono jest świątynią, w którym spotykamy się z Bogiem
i doświadczmy Jego obecności. Kiedy
serce jest zatrute złem, nienawiścią, zawiścią, pożądliwością, pychą, nie jest
zdolne do ofiarowania czystej i pokornej modlitwy, którą Bóg wysłuchuje. Kiedy
nasze serce otworzy się na modlitwę i trwa na niej wytrwale, nasza pycha,
nienawiść, małoduszność i egoizm stają się ciężarem, którego człowiek stara się
pozbyć. Szuka wtedy sakramentu spowiedzi, który uzdrawia, daje przebaczenie i
namaszcza duszę pokojem. Wtedy dopiero w duszy pojawia się obraz kochającego Jezusa Chrystusa. Potrzeba spowiedzi istnieje w każdym człowieku,
by móc za świętym Tomaszem i świętym Franciszkiem Powiedzieć: "Bóg mój i wszystko
moje!”. Żyjąc w przyjaźni z Jezusem, mamy wszystko. Ta nasza podróż
w głąb swojego serca, nie jest błądzeniem po labiryncie, lecz szansą na
poznanie siebie, owocującą wiarą i miłością. W taki oto sposób, przez
sakramenty i modlitwę, Bóg udziela nam łask, uzdrawia i oczyszcza serce,
prowadzi ku nawróceniu i uświęceniu całego życia. Z grzesznika czyni świętego,
a z renegata osobę nawróconą.
Człowiek nawrócony jest w pełni świadomy, że wszystko na tym świecie
przemija. Mając tę świadomość jest w
stanie dostrzec właściwą hierarchię wartości według zamysłu samego Boga. Wtedy
widzi, że Panem wszelkiego stworzenia jest Bóg i to On powinien być na pierwszym miejscu, bo wtedy wszystko
inne jest na swoim miejscu. Wyzwolone ludzkie serce dostrzega wtedy prawdziwe
wartości i poznaje miarę wszystkiego wobec wszystkiego, co stworzone. Nie
pozwoli się zniewolić innym stworzeniom, ani tym bardziej rzeczom. Przykro
patrzeć na osoby, które stają się więźniami własnych grzechów i słabości. Oni
bowiem nie słyszą i nie widzą Boga Stworzyciela, nie są w stanie rozpoznać Prawdy i Miłości. Jesteśmy świadkami rozpadu
państw, upadku rządów, bankructw,
kryzysów systemów monetarnych, katastrof naturalnych i wielu innych negatywnych
zjawisk. Jesteśmy świadkami niemocy ludzi i kruchości ludzkich dzieł. Bądźmy
więc mądrzy przed szkodą.
To
orędzie jest nam dane na początku Adwentu, bo choć wszystko przemija, ON
nadchodzi. Przygotujmy więc Jemu drogę przez modlitwę i dobre uczynki, abyśmy
gdy przyjdzie i zapuka, otworzyli z
radością drzwi swojego serca.
W tym miesiącu będziemy modlić się w następujących
intencjach:
1. Za nasze rodziny, aby stały się prawdziwie domowym
Kościołem, w którym mieszka Bóg. O świętość rodziny i poszanowanie przez ich
członków niedzieli poprzez udział we Mszy świętej. O łaskę rodzicielstwa dla
młodych małżeństw.
2. Za chrześcijan, którzy
poddali się hedonizmowi, którzy sukces materialny i korzystanie z uciech
życia uznali za swój najważniejszy cel, niszcząc rodzinę i swój naród.
3. Za kapłanów, biskupów, osoby konsekrowane, aby w świętym
czasie Adwentu Pan Bóg otworzył ich serca i dusze, by pokazywali Pana, który
przychodzi i przygotowali wiernych do Świąt Bożego Narodzenia w duchu prawdy.
PS Tłumaczenie z języka chorwackiego. Dziękuję