Kochani zanim przeczytacie ten wywiad bardzo proszę odpowiedzmy na prośbę modlitewną, którą dzisiaj otrzymaliśmy <kliknij>
Wywiad został zamieszczony dzięki uprzejmości p. Kingi Bednarczyk. Bardzo dziękuję!
Wywiad został zamieszczony dzięki uprzejmości p. Kingi Bednarczyk. Bardzo dziękuję!
Każdego ranka sprawdzamy czy jesteśmy jeszcze na Ukrainie, czy już w Rosji
O tym co dzieje się na Ukrainie, czego potrzebuje tamtejszy Kościół, ale także o Medjugorje i spotkaniu z papieżem Franciszkiem rozmawiamy z ks. bp. Janem Sobiło - biskupem pomocniczym diecezji charkowsko-zaporowskiej na Ukrainie.
Ksiądz Biskup od wielu lat pielgrzymuje do Medjugorje, a w majowy weekend będzie opiekunem grupy z Krynicy Zdroju. Jak rozpoczęła się przygoda Księdza Biskupa z Medjugorje?
Od wielu lat rzeczywiście pielgrzymuję do Medjugorje. W tym roku, w czasie majowego weekendu planuję pojechać tam z grupą z Krynicy Zdroju, ale ze względu na sytuację na Ukrainie, która znajduje się na granicy wojny z Rosją, może się nie udać. Nasza diecezja charkowsko-zaporoska jest położona na wschodzie kraju. Województwa sumskie, charkowskie, ługańskie, donieckie, zaporoskie bezpośrednio graniczą z Rosyjską Federacją. W tej chwili bardzo przeżywamy ten czas, dlatego że miasta naszej diecezji są narażone na działania wojenne. Wierni modlą się i ja jako biskup powinienem i chcę być razem z kapłanami, siostrami zakonnymi, zakonnikami i Ludem Bożym.
A jak rozpoczęła się przygoda związana z Medjugorje? Kiedyś z Polski jechała tam pielgrzymka autokarowa. Jej uczestnicy zaprosili mnie, abym do nich dołączył. Ten pierwszy raz był dla mnie bardzo ważny. Tam w Medjugorju odczułem obecność Maryi, wielkiego ducha modlitwy i wielkie rozkochanie w różańcu u ludzi, post, który praktykują wierni w środy i piątki, Droga Krzyżowa – to wszystko zrobiło na mnie wielkie wrażenie i odczułem sercem, że objawienia są autentyczne. Oczywiście mówię to jako chrześcijanin, nie chcę tutaj się wypowiadać jako autorytet Kościoła.
W Medjugorje otrzymał Ksiądz Biskup informację o nominacji biskupiej. Jak Ksiądz wspomina tamto wydarzenie?
W 2010 roku pojechałem z grupą z Ukrainy do Medjugorje i już w pierwszym dniu otrzymałem telefon z Nuncjatury Apostolskiej. Powiedziano mi, że muszę wracać do Kijowa, do Nuncjatury, gdyż jest ważna sprawa. Tak więc po dwóch dniach musiałem wylecieć samolotem z Sarajewa przez Wiedeń do Kijowa. Okazało się, że tą ważną sprawą była nominacja, którą Ojciec Święty Benedykt XVI przygotował. W czasie gdy moja grupa wracała z pielgrzymki i dojeżdżała autobusem do Zaporoża, Radio Watykańskie ogłosiło, że Ojciec Święty mianował mnie biskupem pomocniczym charkowsko-zaporoskiej diecezji. Dla mnie to był taki bardzo osobisty znak. Wiedziałem, że przyjęcie nominacji to jest wielka odpowiedzialność. Nie wiem, czy starczyłoby mi odwagi, gdyby nie ten bardzo konkretny znak, że to właśnie w Medjugorje otrzymałem telefon, który zmienił bardzo dużo w moim życiu.
W jednym z wywiadów powiedział Ksiądz Biskup, że Medjugorje jest kontynuacją Fatimy. Dlaczego?
Myślę, że Fatima (1917 rok) zapoczątkowała szczególny okres, przez który ludzkość musiała przejść. Jest to okres bardzo trudny, ale jest z nami Maryja. O tym czasie papież Leon XIII dowiedział się w objawieniu, jakie miał w swojej prywatnej kaplicy, kiedy słyszał głos – rozmowę złego ducha, który mówił Jezusowi, że może zniszczyć Jego Kościół i że potrzebuje od 70 do 100 lat, żeby tego dokonać. Jezus odrzekł: „Popróbuj. Ja daję swoim wiernym siłę i moc, a ty próbuj”. I ten czas - wielu duchowych ojców mówi - rozpoczął się albo pierwszą wojną światową, to jest w 1914 roku, albo wybuchem rewolucji październikowej – w 1917 roku, czyli miesiąc po zakończeniu objawień fatimskich. Wielką rolę odegrał w tym procesie Jan Paweł II (dlatego ten zamach 13 maja 1981 roku) i Fatima, która bezpośrednio przygotowała nas do tych wydarzeń, które w tej chwili przeżywamy. To, co się dzieje teraz na Ukrainie, pokazuje nam, że jest to zakończenie tego strasznego etapu szczególnej aktywności szatana. Czas szatana się kończy i dlatego wszyscy odczuwamy w sposób bardzo mocny to szczególne działanie złego ducha. To działanie odczuwamy i tutaj na Ukrainie - można powiedzieć, że na Ukrainie przebiega linia frontu tej batalii złych sił, sił ciemości przeciw Bogu. Te złe siły rozpoczęły swoją szczególną aktywność w 1917 roku, w czasie rewolucji październikowej, w której zginęły tysiące, a nawet miliony chrześcijan. Teraz doświadczamy zaognienia sytuacji, pojawiła się próba odnowienia struktur ZSRR, to wszystko dzieje się na Ukrainie, szczególnie tu w naszej djecezji: Donbas, Charków, Zaporoże, Dniepropietrowsk. Czuję, że Medjugorje przygotowuje nas na to zakończenie owej batalii. Mam nadzieję, że czas zmagania się ze złem będzie bardzo krótki, a potem przyjdzie pewnie wiosna Kościoła. Tak przynajmniej serce mi podpowiada i myślę, że Matka Boża też chce nam o tym wszystkim powiedzieć, do tego nas przygotowuje. Stąd moje przekonanie, że Medjugorje jest kontynuacją Fatimy.
W Kościele działa Międzynarodowa Komisja w sprawie Medjugorje. Jaki jest stosunek Kościoła do objawień i wydarzeń, które mają tam miejsce?
Tak, jest utworzona Międzynarodowa Komisja w sprawie Medjugorje. Nie ma jeszcze oficjalnego komunikatu, co do objawień i sądzę, że do zakończenia objawień takiego komunikatu nie będzie. Nie kanonizuje się człowieka za życia, nawet choćby był najbardziej święty, tak jak w przypadku Jana Pawła II – potrzebny był proces beatyfikacji, teraz będzie kanonizacja. Musi się zakończyć życie, żeby je podsumować. Dopóki człowiek żyje, jest w stanie dokonać wielkich spraw, dokonać wielkich duchowych zwycięstw, ale też póki człowiek żyje, jest też kuszony i może popełnić jakieś zło. Dlatego musi się coś zakończyć. Tak samo i objawienia – muszą się zakończyć, aby Kościół mógł ostatecznie wydać werdykt w tej sprawie.
Był Ksiądz Biskup kilka miesięcy temu w Watykanie, gdzie spotkał się z papieżem Franciszkiem. Jak wspomina Ksiądz to spotkanie?
W Watykanie byłem w grudniu. Ofiarowałem Ojcu Świętemu Franciszkowi ikonę Boga Ojca Miłosiernego. Papież przyjął ją z wielką radością, prosił o modlitwę, prosił, żebyśmy się modlili za niego w naszym sanktuarium Boga Ojca Miłosiernego w Zaporożu. Siedząc tam zauważyłem wielki entuzjazm na Placu Św. Piotra. Ojciec Święty poświęca ludziom wiele czasu. To Pasterz, który nie żałuje sił i zdrowia, chce każdego dotknąć, każdego pobłogosławić. Chce przytulić całą ludzkość zmęczoną trudnościami do swego pasterskiego serca. Ludzie to odczuwają, stąd ten wielki entuzjazm i miłość do Ojca Świętego. Dlatego to spotkanie pozostało w moim sercu. Papież chce być bardzo blisko każdego człowieka, szczególnie człowieka utrudzonego, zranionego, chorego - na wzór Pana Jezusa, który przyszedł zebrać przy sobie najbardziej uniżonych, pogardzanych. Ojciec Święty Franciszek jest opatrznościowym Pasterzem na te bardzo trudne czasy. Mamy w jego osobie bardzo wielkiego człowieka, mocnego, pełnego wiary, entuzjazmu, radości.
Od ponad 20 lat posługuje Ksiądz Biskup na Ukrainie. Jaki jest Kościół na Ukrainie?
Jestem już 23 lata na Ukrainie, 21 –w Zaporożu. Jaki jest Kościół na Ukrainie? Misyjny. To jest Kościół Misyjny, a jednocześnie Kościół specyficzny, ponieważ katolicy żyją między pawosławnymi, grekokatolikami i protestantami. Ukraina jest tak geopolitycznie i religinie położona, że stykają się tu różne kultury, tradycje i wyznania. Jest to bogactwo, które staje się też wyzwaniem dla nas, dla chrześcijan, abyśmy rzeczywiście świadczyli o Ewangelii Chrystusowej, żebyśmy w każdym człowieku widzieli brata, zwłaszcza w tym, który troszkę inaczej się modli, ma inny kalendarz liturgiczny, inaczej się żegna. Jest też wielu niewierzących – i w nich musimy widzieć braci. Bóg Ojciec dał życie każdemu człowiekowi - mnie, prawosławnemu, protestantowi, grekokatolikowi, muzułmaninowi, niewierzącemu, poszukującemu Boga. Każdy człowiek jest dzieckiem Bożym. My jesteśmy w tej komfortowej sytuacji, że poznajemy Boga, wiemy, że On dał nam życie. Niewierzący poszukują Boga. Nawet o tym nie wiedzą, ale poszukują Go po omacku. Dlatego Kościół, tutaj na Ukrainie, jest specyficzny w tym, że mamy możliwość widzieć i bardzo blisko spotykać się z ludźmi, którzy poszukują Boga albo którzy są tylko ochrzczeni, ale jeszcze nie poznali Boga. Zadanie człowieka na ziemi jest takie, by Boga poznać, zrozumieć, że On jest moim Ojcem, że On dał mi życie, dał swego Syna, który umarł za mnie i zmartwychwstał dla mnie - sumując, żeby Boga poznać całym sercem, całym umysłem, całą wolą pokochać i żeby nauczyć się Boga czcić w Duchu i prawdzie. To jest naszym ziemskim powołaniem. Inne nie jest ważne. Można nie zdążyć zrobić habilitacji, doktoratu, można nie zdążyć wybudować domu, można nie zdążyć założyć konta w banku. Ale musimy zdążyć poznać Boga, pokochać i nauczyć się Go czcić tak, jak trzeba. To jest najważniejsze. Tego staramy się, jako kapłani, tutaj w naszej djecezji, na Ukrainie, uczyć naszych wiernych i sami też się tego ciągle uczymy, każdego dnia na nowo.
Czy praca duszpasterska wśród Ukraińców różni się od tej wśród Polaków?
Tak, różni się. W naszej diecezji duszpasterstwo jest bardziej indywidualne. Nie ma katechezy w szkole, nie ma zorganizowanej pracy w kancelarii, wszystko bardziej spontanicznie: przychodzi człowiek, czasem zachodzi do kościoła z ciekawości, zadaje pytanie, trzeba mu odpowiedzieć, trzeba go przygotować do chrztu albo do spowiedzi, do Komunii świętej, trzeba wyjaśnić mu indywidualnie, w rozmowie fragmenty z Pisma Świętego. Często trzeba pomóc też materialnie. Wiele osób jest w bardzo trudnej sytuacji, szczególnie w tym czasie. Teraz, kiedy wiele fabryk zamknięto, kiedy wiele ludzi jest bez pracy, oczekują tutaj od kapłana pomocy we wszystkich wymiarach. Kapłan jest postrzegany jako ten, który będzie bratem, ojcem, przyjacielem, a czasami sponsorem, bo trzeba lekarstwo kupić, bo nie ma co zjeść. Ludzie przychodzą do kapłana, a on okazuje wieloraką pomoc. To jest właściwa obecność kapłana wśrod wiernych. Sami księża żyją czasami bardzo skromnie, ale co mają, tym się dzielą ze swoimi wiernymi. Tak więc wygląda to nasze duszpasterstwo.
W grudniu ubiegłego roku biskupi ukraińscy Kościoła katolickiego, w związku z trudną sytuacją w kraju, wezwali wiernych, aby 16 grudnia podjęli post w intencji pokojowego rozwiązania konfliktu. Dlaczego właśnie post?
Kiedy jest trudna sytuacja, to właśnie potrzeba „modlitwy i postu” – Pan Jezus nam powiedział, że są takie sprawy, które można wyprosić tylko modlitwą i postem. Matka Boska w Medjugorje przypomina nam, że post może zatrzymać wojnę, może oczyścić naszą duszę. Jezus pościł, pościli wielcy święci - Jan Paweł II, o.Pio. Jak czytamy biografie świętych, to widzimy, że dostrzegali oni wielką moc w zachowywaniu postów. Dlatego też biskupi Kościoła na Ukrainie prosili i nadal proszą, aby wierni, jeśli ktoś może, na ile organizm pozwala, wspierali nas postem.
Jak teraz wygląda sytuacja na Ukrainie?
W tej chwili (kwiecień 2014) sytuacja nie wygląda dobrze. Jechałem z Charkowa do Zaporoża. Widziałem, jak są umacniane punkty milicyjne, razem z milicją stoi wojsko. Donbas jest bardzo niespokojny, dlatego że separatyści rosyjscy próbują destabilizować sytuację. Wyczuwa się niepewność i napięcie. Każdego ranka budzimy się i zaglądamy do wiadomości, żeby sprawdzić, czy jesteśmy jeszcze na Ukrainie, czy już w Rosji (tak jak było z Krymem). Tu wszystko może się zmienić nie tylko z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę.
Czego, w tych trudnych dniach najbardziej potrzebują Ukraińcy? Czy my Polacy możemy im w jakiś sposób pomóc?
Polacy pomagają! Wiem, że wiele osób wysyłało paczki żywnościowe dla ludzi, którzy zostali wysiedleni z Krymu, a niektórzy uciekali stamtąd, ponieważ bali się o swoje życie. Żołnierze ukraińscy byli ewakuowani i ich rodziny też otrzymały pomoc. Polska przyjęła już wielu Ukraińców do siebie. To jest konkretna pomoc materialna. Najbardziej jednak potrzebujemy modlitwy i postu, ażeby zatrzymać wojnę. Jak zacznie się wojna domowa, to może się przerodzić w międzynarodową. Byłaby to tragedia Europy i świata, dlatego że powiązania z Rosją mają też kraje zachodnie. Sutuacja polityczna jest zagmatwana i bardzo trudna. Nie ma chyba takiego polityka, który mógłby dzisiaj przewidzieć, co może się stać na Ukrainie i jak może zareagować Zachód, jak może odpowiedzieć Rosja. Dlatego potrzebujemy bardzo modlitwy i postu... Pragnę podziękować za to wsparcie, także materialne, którego Ukraina doświadcza. Polacy już ponad 20 lat dbają o Kościół na Ukrainie i to, że są pobudowane świątynie, to, że księża mogą duszpasterzować, że siostry zakonne mogą się modlić i też pomagać w duszpasterstwie, to jest wielki dar Polaków. Kapłani i siostry zakonne jeżdżą na kwesty, zbierają na „tacę” – polski Kościół bardzo nas podtrzymuje. Gdyby nie polski Kościół, to nie mielibyśmy możliwości robić tu tego, co robimy. A więc polski Kościół, jak i niemieckie organizacje: „Renovabis”, czy „Kirche in Not”, to jest wsparcie, które otrzymujemy. Nasze wspólnoty są bardzo malutkie i nie są w stanie zabezpieczyć wszystkich potrzeb.
Czego można życzyć księdzu Biskupowi na najbliższy czas?
Życzcie mi, żeby nie było wojny. Żeby ustała agresja. Żeby pojawił się pokój w sercach, w naszych parafiach, diecezjach, w rodzinach, w społeczeństwie ukraińskim, i żeby był pokój na świecie. Żeby Zmartwychwstały Pan, po tym trudnym Wielkim Poście, który był wielką próbą, przyniósł nam pokój, którego bardzo, ale to bardzo, potrzebujemy. Tego nam życzcie. A ja życzę Polakom, moim rodakom w Ojczyźnie i poza nią, abyście byli zawsze dumni z tego, że są we wszystkich krajach na świecie polscy kapłani, wychowankowie naszego narodu, naszych rodzin, naszych parafii – gdzie by nie zajrzeć, w jaki zakatek świata, polscy kapłani głoszą Ewangelię. Bądźcie dumni, dlatego że tam, gdzie jest kapłan, tam jest Chrystus, bo tam jest Eucharystia, tam jest przebaczenie grzechów, bo jest spowiedź. Życzę, żeby Polska była zawsze najbardziej dumna z tego, że wysyła tyle kapłanów i tyle sióstr zakonnych na cały świat: na Wschód – na Ukrainę, i na Zachód, i na Północ - do krajów skandynawskich, i na Południe - do Afryki, i do Ameryki Południowej. Wszędzie są polscy zakonnicy i zakonnice, kapłani – i to jest to piękno, którym możemy się cieszyć i o to piękno dbać, i to piękno pielęgnować. Szczęść wam Boże!
***
Ks. bp Jan Sobiło pochodzi z Niska na Podkarpaciu. Ukończył seminarium w Lublinie, gdzie został wyświęcony na kapłana w 1986 roku. W 1991 r. wyjechał na Ukrainę, gdzie pracował jako proboszcz w diecezji kamieniecko-podolskiej, a następnie w utworzonej w 2002 r. diecezji charkowsko-zaporoskiej. W 2010 roku papiez Bendykt XVI mianował go biskupem pomocniczym diecezji charkowsko-zaporoskiej.
Rozmawiała Kinga Bednarczyk
PS Wywiad którego udzielił nam ks. bp. Jan Sobiło 11 stycznia 2014 roku <zobacz>