sobota, 6 lutego 2010

Kierowała Maryja

To nie żadna metafora. Jeśli autobusem poświęconym Maryi kieruje Kapłan całkowicie zawierzony Matce Bożej, wiadomo, Kto faktycznie go prowadzi.Zatem mieliśmy zapewnione nie tylko wspaniałe kierownictwo duchowe, ale kierownictwo w każdym wymiarze. W takim wypadku nie można nie dotrzeć do celu. Drogą pełną pięknych krajobrazów :)


Pielgrzymka do Medugorje była dla mnie niezwykłym przeżyciem. Pragnienie, by pojechać w to święte miejsce było w moim sercu już od dawna. Wiedząc, że mój Ojciec Duchowy- Ksiądz Witold jeździ do Medugorje co roku, miałam nadzieję, że kiedyś tam w końcu się znajdę. Jednak po ludzku wydawało się mało prawdopodobne, że nastąpi to tak szybko, ze względu na koszty związane z wyjazdem. Jednak Pan Bóg i na to znalazł rozwiązanie. Doświadczyłam, że jeśli jest zaufanie i zawierzenie Woli Bożej, a Pan Bóg ma wobec nas plan- gdy Mu się zawierzymy, nie musimy się troszczyc zbytnio o nic. Już na początku wyjazdu, a właściwie jeszcze przed- doświadczyłam, że obfite w Łaski musi być miejsce, do którego zdążamy. Pojawiła się bowiem pokusa, żeby nie jechać. Miałam propozycję innego wyjazdu. W podjęciu ostatecznej decyzji pomógł mi Ksiądz Witold i teraz nie wyobrażam sobie, bym mogła podjąć inną.

Zdroje Łask
To szczególnie zapamiętałam z Medugorje. Łaski spływające na nas jak promienie słońca nad przepięknym Adriatykiem… Pokój, jakiego człowiek tam doświadcza trudno opisać słowami. I to przywiozłam w sercu. Wierzę w to głęboko i odczuwam.. A wiara moja została potwierdzona tym, co zobaczyłam i co mnie bardzo umocniło. 2 lipca 2008 roku będzie dla mnie zawsze dniem szczególnym. Pierwszy raz w życiu byłam bezpośrednim świadkiem objawienia Matki Bożej jednej z sześciu widzących- Mirjanie. Tłumy ludzi, wielki namiot, właściwie hangar, wewnątrz i na zewnątrz twarze zmęczonych, lecz radosnych, wyczekujących pielgrzymów. Doszliśmy na miejsce gdzieś kwadrans po ósmej. Nie pamiętam dokładnie. Ale pamiętam, ze w środku nie było już za bardzo miejsca. Nie dałam jednak za wygraną i mimo, że naszą grupę odesłano już poza namiot, udało mi się wejść do środka. Niesamowite, że gdy po chwili przeciskania się przez tłum, by znaleźć dogodne miejsce, gdy stanęłam wreszcie, obok siebie dostrzegłam Anię- moja duchowa Siostrę wraz z Jej chłopakiem- Bogdanem. Pośród ludzi znajdujących się najbliżej obrazu Maryi był także nasz Pasterz- Ks. Witold. Radosnemu oczekiwaniu towarzyszyła wspólna modlitwa Różańcowa. Obok myśli, że Maryja zaraz przyjdzie, pojawiła się inna- nie chcę szukać sensacji. Chcę dobrze przeżyć to spotkanie- w skupieniu, modląc się sercem. Wtedy tez dotarło do mnie, że przecież Matka Boża jest obecna cały czas, chociaż Jej nie widzę. Podczas modlitwy Różańcowej Ona jest przy mnie bardzo blisko. To tez jest Łaska – nie widzieć. (“Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”) Ale spojrzenie oczami wiary daje potwierdzenie. Natomiast wszelkie znaki widzialne umacniają tylko nasza wiarę. Klęcząca, ze wzrokiem uniesionym do góry, uśmiech przez łzy- tak zapamiętałam Mirjanę, także z relacji Tomka, brata Ani. To był niezwykły dzień. Rano-spotkanie z Mamą- Maryją, wieczorem z Jej Synem- Jezusem. Adoracja naszego Pana obecnego w Najświętszym Sakramencie była dla mnie szczególnym przeżyciem. Wielki Ołtarz, tłumy ludzi, modlący się w różnych językach. Chrystus Pan obecny pośród nas- Żywy, pełen Miłości i Miłosierdzia. Rozpłakałam się podczas Błogosławieństwa. Jak małe dziecko. W tym świętym miejscu zdroje Błogosławieństw spływaly na nas każdego dnia. I na tych, których mielismy w naszych sercach. Jak wielkie jest Jego Miłosierdzie…Rozum ludzki nie jest w stanie tego ogarnąć, ale …

Serce może dostrzec
Oto najwyższy Pan Stwórca Wszechświata z Miłości do człowieka – do mnie, do Ciebie- uniża się tak bardzo, zstępuje z wysokości i pod postacią Chleba przychodzi- jak najbliżej. Kapłan trzymający Monstrancje z Najświętszym Sakramentem schodzi po schodach z Ołtarza- jeszcze bliżej- do ludzi i Błogosławi. To sam Pan Błogosławi. Jakaż to wielka tajemnica, jaka Miłość! Uświadomiłam sobie jeszcze bardziej, jak wielkie Łaski na nas spływają podczas Błogosławieństwa, gdy byłam świadkiem spoczynku w Duchu Świętym. Jedno z takich zdarzeń miało miejsce w kościele, w miejscowości Tichalina, z figura Maryi najbardziej przypominającą Maryję taką, Jaka ukazuje się widzącym. Choc Ci i tak twierdzą ponoć, że Matka Boża jest tak piękna, iż żadna figura czy obraz wykonany ludzką ręka nie jest w stanie tego jej piękna odzwierciedlić. Ks. Witold podszedłszy do figury Matki Bożej, uchwycił Jej dłoń. Następnie nas Błogosławił. Podczas Błogosławieństwa przyjmowanego w postawie klęczącej, kilka osób doświadczyło spoczynku w Duchu Świętym. Jak to wygląda od strony duchowej? Na człowieka spływa taka ilość Łask, że nie jest w stanie Ich jakby udźwignąć. Ciało ogarnia bezwład, jednak jest pełna świadomość. Otwarte serce Pan Bóg obdarza stanem wyjątkowej błogości, odpoczynku. Z boku, patrząc po ludzku, ktoś mógłby stwierdzić, że to omdlenie. Jednak to spoczynek za sprawą Łaski. Kilka osób bezpośrednio podczas Błogosławieństwa z postawy klęczącej upadło jedna obok drugiej. Niezwykły widok. Utwierdzający w tym, ze Łaska Boża, to, co niewidzialne, duchowa rzeczywistość- nie jest fikcją. Że nasze oczy nie są jedyną miarą rzeczywistości. W tym kontekście przytoczę jeszcze jedno zdarzenie- tym razem z Drogi Krzyzowej odprawianej na Górze Kriżewacz. Podczas modlitwy, w pewnym momencie słyszymy nieludzkie krzyki. Okazuje się, że pochodzą od młodej kobiety- Włoszki, opętanej przez złego ducha. Do księży modlących się nad dziewczyna dołączył ks. Witold, który jako Kapłan z dużym doświadczeniem i głębokim rozeznaniem potrafił odpowiednio zareagować, aby pomóc. Jak powiedział nam później nasz Duchowy Ojciec, dużym wsparciem była także nasza wspólna modlitwa Różańcowa, którą otoczyliśmy owa dziewczynę i modlących się kapłanów. Świadomi, ze zły duch boi się Matki Bożej, chwyciliśmy za Rożaniec bez chwili zastanowienia. Pamiętam, ze doświadczyłam wtedy jakby na nowo autentycznej modlitwy sercem. Człowiek w takiej chwili z całych sił stara się z wiara otworzyć swe serce, aby modlitwa była szczera i autentyczna. Przeraźliwe krzyki, plucie, szarpanie, gryzienie kapłana- po pewnym czasie wszystko to ucichło.

Za wstawiennictwem Maryi
udało się zwyciężyć złego ducha. Tam, na Górze Kriżewac doświadczyłam po raz kolejny, jak wielką moc ma modlitwa, że Dobroć i Miłość Bożą ma nieporównywalnie większą moc od mocy szatana. I jak Miłosierny jest Pan Bóg dla nas wszystkich. Jak później powiedział ks. Witold, ta młoda kobieta miała wiele szczęścia- modliło się nad nią tyle osób. To owoc wielkiej Łaski i Bożego Miłosierdzia. Co ważne- człowiek nieświadomie nie może zostać opętany. Szatan wchodzi do serca poprzez grzech, którego człowiek świadomie i dobrowolnie się dopuszcza. Nasz Kapłan rozeznał, ze owa kobieta musiała być jakąś poważaną wróżką czy bioenergoterapeutką. Mogła się “bawić” w wywoływanie duchów, itp. A zły tylko na to czeka. Dlatego tak ważne jest, by strzec czystości swego serca i walczyć z grzechem i swoimi słabościami. Grzech jest wpisany w ludzka naturę, więc nieustanna walka z pokusami jest czymś naturalnym. Sama tez takiej walki doświadczyłam także w Medugorje. Subtelne pokusy odciągające od tego, by serce całkowicie otworzyć na Wole Bożą i jego plan zostały jednak zwyciężone podczas modlitwy Różańcowej. W sobotę Fatimską, pod koniec modlitwy Różańcowej poczułam tez wyraźnie, że Matka Boża uwolniła mnie od jakiejś słabości. Najważniejsze więc jest, by się tylko nie poddawać. By nasze serce nie stało się twarde jak kamień, by odpowiadać na Łaski naszego Pana. By dać się prowadzić …

Królowej Pokoju
Ona wyprasza Łaski Bożego Miłosierdzia. Nie bez przyczyny Medugorje nazywane jest Konfesjonałem Świata. Sam Jan Paweł II zapytany kiedyś o to miejsce powiedział, że gdyby nie był Papieżem, już dawno spowiadałby w Medugorje. To tam dokonują się liczne nawrócenia, ludzie przystępują do Spowiedzi po kilku, a nawet kilkunastu latach, zostając tym samym uzdrawiani duchowo, pozbawiani ciężaru grzechu. Przyznam, że sama po przystąpieniu do Spowiedzi Generalnej w Medugorje, po odejściu od Konfesjonału czułam niezwykłą lekkość i radość. Mimowolnie uśmiechałam się do ludzi wokół. Tu przypomina mi się radosne spojrzenie Wicki, innej z sześciorga widzących, z którą mieliśmy możliwość się spotkać przed jej domem. Wicka ma osobiste Objawienia, codziennie, dwadzieścia minut przed Mszą Świętą. Chyba nigdy nie widziałam jeszcze tak rozpromienionej, radosnej twarzy. Samo jej spojrzenie mogłoby według mnie rozwiać wątpliwości każdego, kto nie dowierza, że w sercu jej z jakiegoś powodu musi gościć szczególna, Boża radość.

O co prosi Matka Boża?
Orędzie Gospy (tak nazywają Maryję mieszkańcy Medugorje) przekazane przez Wickę dotyczy między innymi modlitwy o pokój. Maryja podkreśla, że najważniejszy jest pokój serca. Jeśli nie będzie pokoju w sercu człowieka, modlitwa o pokój na świecie nie będzie taka autentyczna. Matka Boża potrzebuje naszych modlitw. Prosi także o modlitwę za księży, duchownych, za Kościół. Bardzo droga jest Jej młodzież. Maryja mówi, że potrzeba modlitwy także za młodzież, która jest dziś w trudnej sytuacji. Wszystko, co proponuje dziś świat jest przemijające. To oznacza, że szatan wykorzystuje każdą wolna chwilę. Według Wicki Matce Bożej będzie szczególnie miło, jeśli odnowimy modlitwę Różańcową. Szczególnie w naszych rodzinach- aby rodzice modlili się razem z dziećmi. Aby szatan nie miał do nich dostępu. Maryja mówi, ze teraz jest szczególny czas Łaski. Prosi, byśmy na pierwszym miejscu stawiali Eucharystię, bo to jest najważniejszy czas, kiedy Pan Jezus przychodzi Żywy do naszych serc. Orędzia Maryi przekazywane przez widzących, o których mówiła także Wicka dotyczą tez czytania Biblii. Matka Boża prosi, by czytać Pismo Święte codziennie. Zachęca także do postu. Jeśli pościmy, chodzi o to, by wyrzec się tego, co się lubi, co jest nam miłe. Najważniejsze jednak, to wyrzeczenie się grzechu. Odnośnie postu o chlebie i wodzie- o który Matka Boża prosi także w swych orędziach- przeszkodą może być jedynie nasza słaba wola. Jak przekazuje Wicka, jeśli modlimy się i pościmy sercem, w zjednoczeniu z Bogiem i Maryją, każdy jest w stanie podjąć to wyrzeczenie. Inne z pięciu “Kamieni” do walki z Goliatem, jakie ofiarowuje nam Matka Najświętsza- to modlitwa Różańcowa i comiesięczna Spowiedź. W ostatnim Orędziu przekazanym przez Mirjanę Matka Boża zachęca do miłości bliźniego na wzór Jej Syna- Jezusa. Zaprasza do dobroci i wielkoduszności względem dusz, które spotykamy. Kapłani zaś- nasi Pasterze “powinni być w naszych sercach i i w naszych modlitwach”. Stąd piękna Medugorska inicjatywa- tzw. Margaretka, czyli obietnica modlitwy aż do śmierci w intencji Kapłana złożona przez siedem konkretnych osób dzielących się między sobą dniami tygodnia. Módlmy się za naszych Pasterzy! Dziękując jednocześnie Bogu za cuda, które dokonuje za ich pośrednictwem. Sama doświadczyłam niezwykłej Bożej pomocy i Łaski uzdrowienia wewnętrznego poprzez oddanego Bogu Kapłana- Ks. Witolda. Świadectwa, którymi dzieliliśmy się podczas drogi powrotnej uświadomiły mi, że Boża Łaska ogarnia jednakowo każdego, kto tylko otworzy na Nią swe serce. Gdziekolwiek się znajduje. Umocniły mnie słowa tych, którzy poruszeni byli, że tak liczną grupą szliśmy odważnie po kamienistych górach na bosaka. Umocnił mnie i umacnia piątkowy post o chlebie i wodzie i świadectwa tych, którzy także podjęli takie wyrzeczenie. Umocniły mnie świadectwa tych, którzy doznali Łaski szczególnych osobistych objawień – cudownych znaków na niebie- które, jak tłumaczył Ks.Witold- otrzymali, by wzmocniła się ich wiara. Ale nade wszystko siły daje mi codzienna modlitwa Różańcowa i częsta Eucharystia, podczas której doświadczam w sercu obecności Żywego Jezusa. To nieopisana radość.

Za wszystkie Łaski i niezmierzone Miłosierdzie Boże chwała Panu i cześć przez wszystkie wieki wieków!

Kasia

źródło: Wortal Jana Pawła II-Pokolenie JPII