środa, 10 lutego 2010

Będziesz wskrzeszać umarłych!

Moja rola nie polega na grzebaniu w śmietnikach Medjugoria (znajdujących się wszędzie i zawsze przepełnionych!) po to, by wyciągać brudy. Przeciwnie, niczym poszukiwacz pereł pragnę wydobyć na światło dzienne cuda, by do Boga popłynęło cudowne dziękczynienie.
Ta selekcja reportaży nie powinna uczynić z nas naiwniaków, przekonanych, że w tej świętej wiosce wszystko przedstawia się różowo! Jest tu dużo różowości, oczywiście, ale jest i czerwień, jest błękit i jest dużo czerni.

Kuzyn Vicki, Karlo, powiedział mi któregoś dnia:

— Kiedy, jako dziecko, przechodziłem po zapadnięciu zmroku koło domów, słyszałem, jak każda rodzina odmawia różaniec. Odmierzałem kroki w rytmie Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo, które słychać było z każdego okna. Dziś, kiedy przechodzę pod tymi samymi oknami, dochodzi do mnie głos telewizorów i to mnie martwi. Nie dostrzegliśmy czasu, kiedy zostaliśmy nawiedzani, a to poważny błąd.

A ojciec Jozo zauważa:

W rodzinach telewizja zastąpiła modlitwę. To czego Islam i komunizm nie zdołały dokonać przez wieki, czyli zniszczyć gorliwość ludu, tego pieniądz dokonał w ciągu dziesięciu lat…

Te dwie pośród wielu innych uwag to echo krzyku Gospy: nie zarzucajcie modlitwy! Będziecie zgubieni! Bez modlitwy nie ma dla nas życia, jesteśmy niczym martwi tułacze. Bez modlitwy skazujemy się na linię prostą w elektrokardiogramie miłości.

Na początku objawień Gospa ukazała widzącym rzeczywistość nieba i czyśćca.

W niebie wybrani żyją w bardzo osobowej więzi miłości. Stają twarzą w twarz w pełnym świetle Boga i poznają swe dusze; porozumiewają się między sobą w sposób nieznany tu, na ziemi. Każdy wybrany wie, kto się za niego modlił, kiedy żył na ziemi albo cierpiał w czyśćcu, zaś Pan pozwala by między tym wybranym, a jego dobroczyńcami zrodziła się więź uprzywilejowana i wieczna w łonie Ciała Mistycznego. Jeżeli dziś wypowiem tylko te słowa: „Panie, pobłogosław Jakuba w jego ciężkim doświadczeniu”, to Jakub będzie miał ze mną (a ja z nim) to porozumienie miłości w niebie na zawsze. Te kilka słów i łaska, jaką ta krótka modlitwa ściągnie na niego, staną się w jego sercu niewyczerpanym źródłem olśnienia i radości, gdyż jego stopień chwały zwiększy się dzięki tej łasce. W niebie poznamy dokładnie najmniejszą modlitwę, którą inni (ludzie, a także aniołowie) odmówili za nas. Będziemy doznawać różnego rodzaju dobrodziejstw ze strony Boga i dowiemy się, kto je dla nas wyprosił, w jaki sposób, za jaką cenę. Poznamy wówczas niesłychaną, bezcenną wartość najmniejszej modlitwy. Otworzą się nam oczy na cudowność Świętych Obcowania.

Dusza, która nie modli się, nie może sama z siebie zdecydować się na nawrócenie, na zerwanie z grzechem, na miłosierdzie, oderwanie się od pieniądza, przebaczenie nieprzyjaciołom, itd… Taka dusza jest jakby nieruchoma, należy do tych „martwych dzieci, które są w łonie Kościoła”, według określenia św. Katarzyny Sieneńskiej. Natomiast to, czego ta dusza nie jest w wstanie osiągnąć poprzez dążenie ku dobru, to może dla niej uzyskać czyjaś modlitwa. Któregoś dnia podejmie właściwą decyzję i to uratuje jej życie. Kto dla niej wyprosił tą łaskę? O tym dowie się dopiero w niebie.

Tak więc, nawet w łonie tej błogosławionej wizji, która stanie się dla nas wieczną radością, szczęście wybranych będzie utkane z tych wzajemnych więzi miłości i wdzięczności. Oto cud Ciała Mistycznego!

Kiedy ktoś odchodzi od świata i poświęca się modlitwie, oznacza to, że ma zamiar specjalizować się we wspaniałym zawodzie: we wskrzeszaniu umarłych.

Często zastanawiam się, dlaczego nikt nie stosował się do tego tak jednoznacznego zalecenia Jezusa: „ Wskrzeszajcie umarłych!” Gdzież jest współczesny Łazarz, który by wołał: „Byłem martwy od czterech dni, kiedy oto ktoś mi powiedział: Wstań!” Nie, Jezus nie wymaga od nas, byśmy chodzili na cmentarze i krzyczeli: „Hej, wy tam, obudźcie się! Wszyscy wstańcie!” Tu chodzi o coś innego.

Maryja z Medjugoria dała mi klucz do zrozumienia tej sprawy: każda z naszych modlitw dotknie sparaliżowanej duszy i pomoże jej wstać. A kiedy znajdziemy się już w niebie, wówczas ta dusza skoczy ku nam jak sarna i uściskamy się, z radością właściwą ludziom, którzy byli już martwi i powrócili do życia. Dowiemy się również, że ktoś modlił się za nas, kiedy byliśmy na dnie rozpaczy i nie załamaliśmy się właśnie dzięki tej modlitwie.

Wybierając telewizję zamiast modlitwy, przestajemy słyszeć wołanie umarłych. Któż więc pospieszy im z pomocą?

To szatan chce z nas uczynić tkwiące przed telewizorami, bezwolne istoty, zjadaczy pustki, maniaków przerzucania się z jednego programu na drugi.

W Medziugorju kościół zaczął pustoszeć, kiedy miejscowa ludność dowiedziała się, że serial Santa Barbara w telewizji nadawany jest dokładnie o tej samej godzinie, o której zaczyna się msza święta. Santa Barbara? Nie taka znowu Santa!

Święta Barbara z pewnością jest w niebie. Ale przypuszczam, że ona raczej gotowa szeptać nam do ucha: „Nie pomyl się co do wykonywanego zawodu, nie przeocz szczęścia: naciśnij przycisk off, wyłącz telewizor i idź wskrzeszać umarłych!”

Źródło: Siostra Emmanuel „Medjugorje lata 90.” (fragment)


Orędzie Matki Bożej z Medziugorje, 25. kwiecień 1993r.

„Drogie dzieci! Dziś wzywam was wszystkich, abyście przebudzili wasze serca do miłości. Obcujcie z naturą i przyglądajcie się, jak budzi się przyroda, bo to wam pomoże otworzyć wasze serca na miłość Boga Stwórcy. Pragnę, abyście obudzili miłość w waszych rodzinach; tam gdzie niepokój i nienawiść - niech zapanuje miłość, bo gdzie miłość w sercu, tam i modlitwa. Drogie dzieci, nie zapominajcie, że jestem z wami, wspomagam was swoją modlitwą, aby Bóg dał wam moc miłowania. Błogosławię was i miłuję moją macierzyńską miłością. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie. ”